19 kwietnia 2011

Jadę sobie palcem po mapie

Marzena Filipczak
Jadę sobie. Azja. 
Przewodnik dla podróżujących kobiet
Poradnia K, 2009
audiobook
czyta Maria Peszek

Indie mnie fascynują. Ćwiczę jogę, uwielbiam indyjską kuchnię, czytam o ayurwedzie i w ogóle. Wizualnie też mi się podoba. Filmów z Bollywoodu może nie oglądam, ale muzyki zdarza mi się sporadycznie słuchać, a i pokaz tańca chętnie obejrzę. (Swoją drogą, bharatanatyam to najtrudniejszy taniec EVER, a w każdym razie najtrudniejszy, jakiego próbowałam się uczyć. Balet to drobiazg.) A jednak podróż do Indii nigdy nie była moim marzeniem. Żebym się tak miała spakować, wsiąść w samolot i ruszyć... Eee, nie. Za leniwa jestem na to. Koszmarny klimat, choroby, tłok, robale... Za to uwielbiam czytać o ludziach, którzy się do Indii wybrali. Najlepiej, żeby jeszcze zdjęcia były. Pełnia szczęścia. Oni się umęczyli, a ja mam z tego samą przyjemność oglądania, czytania i podziwiania ;)

Nic dziwnego, że złapałam się za "Jadę sobie" Marzeny Filipczak. Ale nie był to powód jedyny. Autorka napisała książkę o podróży, którą odbyła całkowicie samodzielnie - a ja bardzo lubię podróżować sama. Co prawda na krótszych trasach, niemniej byłam ciekawa, jak wygląda organizacja takiego wyjazdu. Poza tym urzekło mnie to autko na okładce :)

Zaczęło się dobrze, bo od karaluchów wielkości palca, które włażą do plecaka, jak się go nie zamknie i potem podróżują na gapę. Już się ucieszyłam, że to nie ja tam pojechałam, a potem było jeszcze lepiej. Hotele, które mają ściany z desek z takimi szparami, że można sobie przez nie oglądać ulicę, dziury w podłogach w ramach toalety, rajd rozsypującymi się autobusami w upale (jeśli wcześniej uda się jakimś cudem kupić bilet) i jedzonko, które pozwala na nowo zrozumieć znaczenia słowa "ostre". Ale to nie jest tak, że Autorka marudzi - to tylko ja się lubuję w takich opisach ;) 

Książka, jak wskazano w tytule, jest przewodnikiem dla podróżujących kobiet (zresztą podejrzewam, że i mężczyznom się przyda). Składa się z dwóch części - pierwsza to rodzaj dziennika z podróży, jest ułożona chronologicznie, druga - wskazówki praktyczne, są podzielone wedle tematu, np. zdrowie, pieniądze, bezpieczeństwo itp. Autorka postawiła sobie za cel pokazanie, jak można podróżować po Azji samotnie, tzn. niekoniecznie solo, ale na własną rękę, bez biura podróży. Z tego względu skupia się nie na opisach zabytków, zachwytach nad przyrodą albo analizach kulturowych, ale nad praktyczną stroną podróży. Dzięki temu można się dowiedzieć, co zrobić, gdy na dworcu autobusowych obskakuje cię tłum rikszarzy i każdy chce cię zawieźć do własnego hotelu lub jak zamówić posiłek wegetariański, który nie wypala gardła. Rzecz jasna pojawiają się też ciekawostki turystyczne, ale niejako na drugim planie. Żeby nie zmylił Was mój wstęp - Autorka podróżuje nie tylko po Indiach, ale też po Borneo, Malezji, Kambodży, Wietnamie i Tajlandii.

Całość jest napisana lekko i sympatycznie, z ogromną dozą poczucia humoru. Autorka nie uważa się za guru podróżowania, bo była to jej pierwsza tak długa samotna podróż poza Europę i wiele się nauczyła na własnych błędach. Daje jasne, przetestowane na sobie samej wskazówki, pomocne wszystkim mniej zaawansowanym podróżnikom, którzy chcieliby się wybrać na egzotyczną wyprawę. Druga część przyda się nie tylko tym, którzy planują podróż po Azji, ale też w jakikolwiek inny rejon świata. Ale i dla czystej przyjemności czyta/słucha się świetnie. Audiobook czytała Maria Peszek i robiła to doskonale - miałam wrażenie, jakby opowiadała o własnej podróży.

Polecam.

10 komentarzy:

  1. Podróż po Azji mam w planach, choć nie w najbliższych miesiącach. Z chęcią jednak przeczytam tę książkę:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie strasznie :) wprawdzie podróży nie planuję, ale chętnie o nich czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka interesuje mnie od pewnego czasu już i też bardzo podoba mi się autko z okładki :) A że być może sama się wybiorę w te rejony, chyba sobie ją zażyczę na urodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojechałabym sobie w taką podróż! Póki co zostaje mi podróżować palcem po mapie i czytać o podróżach innych. Choć może tak jest lepiej, bo z wiekiem robię się coraz bardziej wygodnicka i pewnie bym całą podróż baaardzo marudziła:) A Mari Peszek posłuchałabym z przyjemnością. Chyba poszukam tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. :) A to się uśmiechnęłam ,bo mam podobne podejście do podróży-niech inni się męczą, aj uwielbiam o tym czytać i oglądać zdjęcia. Indie też mnie fascynują, a Twój tekst rozpalił moją ciekawość-kto to wydał?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam wolę podróżować niż czytać o podróżach... aczkolwiek też się wygodna zrobiłam, więc może Indie jednak nie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasandra - w takim razie polecam podwójnie, na pewno się przyda lektura :)

    Isabelle - do zwykłego czytania, bezwyjazdowego, też polecam - dobrze się bawiłam i dowiedziałam się wielu ciekawostek.

    Lilithin - dobry pomysł :) Ja też mam już listę pozycji, które bym chciała dostać na urodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Viv - Maria Peszek świetnie się sprawdza w roli lektorki, chyba poszukam innych audiobooków czytanych przez nią. Jest niesamowicie naturalna.
    A jeśli chodzi o podróż - podobno cala wyprawa, która trwała 8 miesięcy, kosztowała 16 tys. zł - czyli mniej więcej tyle, co utrzymanie w Polsce przez taki okres :) Marudzić też bym marudziła - pewnie przy pierwszym karaluchu w plecaku bym uciekła. A może nie? Taka wyprawa musi człowieka niezwykle wzmacniać.

    Mag - wydawnictwo nazywa się Poradnia K, reklamują się hasłem w stylu "kobiety kobietom" czy jakoś tak. Ale zaznaczają, że mężczyzn też lubią :) W każdym razie fajnie, że promują młode kobiece autorki. Wydali też Michaela Pollana "Jak jeść - przewodnik konsumenta", który bardzo bym chciała przeczytać.

    Eireann - u mnie to zależy. Po Europie wolę podróżować niż czytać, ale w przypadku egzotyki odzywa się moje wygodnictwo - chętnie pojadę, jeśli nie będzie: robali, węży, zamachów terrorystycznych, wulkanów, trzęsień ziemi, zbyt dużych upałów... itd. ;) W rezultacie niewiele terenów mi zostaje. Ale ze względu na uwielbienie dla tańca i kultury hawajskiej marzę o podróży na Hawaje. I Chiny też bym chętnie zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dotąd nie byłam w żadnym egzotycznym kraju (i nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda), ale gdybym miała jechać, to wzięłabym pod uwagę pierwsze trzy z wymienionych przez Ciebie kryteriów plus jedzenie (!). Naprawdę mogłabym zrezygnować z podróży, gdyby nie odpowiadała mi kuchnia danego kraju.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię audiobooki, lubię książki o egzotycznych podróżach, niestety raz się nacięłam na mało interesującą rzecz http://mcagnes.blogspot.com/2010/12/ucieczka-do-indii-krzysztof-mroziewicz.html
    Ta opisywana przez ciebie wygląda bardzo zachęcająco, szkoda, że podczas słuchania audiobooka nie wyświetlają się gdzieś zdjęcia :) Bo mam nadzieję, że w wersji papierowej zdjęcia jakieś są...

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...