Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kino kanadyjskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kino kanadyjskie. Pokaż wszystkie posty

17 lipca 2012

Literatura na ekrany! - Cykl o Ani z Zielonego Wzgórza (cz. 2)

Od połowy lat 80. na scenę wskakuje Kevin Sullivan, kanadyjski reżyser i producent, który przejmuje w swoje ręce ekranizacje powieści L.M. Montgomery. Wszystkie filmy o Ani powstałe od 1985 roku mają z nim coś wspólnego. W Polsce znany jest przed wszystkim z "trylogii" o Ani, w której rolę główną zagrała Megan Follows.


Megan Follows pokonała na castingu ponad 3 tysiące dziewcząt marzących, by zagrać Anię. Początkowo twórcy obawiali się, że jest za stara (miała około 17 lat, a Ania na początku filmu - 11), jednak ostatecznie otrzymała rolę i okazała się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście - nie można zadowolić wszystkich, ale większość widzów uznaje ją za idealną Anię.

Ania z Zielonego Wzgórza / Anne of Green Gables (1985) - K. Sullivan jako scenarzysta, reżyser i producent

Szczodrze nagrodzony (Gemini i Emma) dwuodcinkowy film z Megan Follows w roli Ani to jak dotąd najlepsza ekranizacja powieści. Bardzo dobra obsada, świetnie oddany klimat powieści i dość wierna oryginałowi fabuła złożyły się na ogromny sukces jaki film odniósł daleko poza granicami Kanady. O ile nie udało się w 200 minut zapakować wszystkich przygód Ani, to przynajmniej twórcy ograniczyli inwencję własną i nie próbowali dopisywać przygód Ani na siłę.



Niestety, z biegiem czasu ekranizacje stawały się coraz luźniej związane z pierwowzorem.

Ania z Avonlea (Ania z Zielonego Wzgórza. Kontynuacja) / Anne of Avonlea (Anne of Green Gables. The Sequel, 1987) - K. Sullivan jako scenarzysta, reżyser i producent

Już w dwa lata po pierwszej części pojawiła się kolejna - nakręcona na podstawie "Ani z Avonlea", "Ani na Uniwersytecie" i "Ani z Szumiących Topoli". Trzy tomy zostały mocno skondensowane i wymiksowane.

Ania zaczyna pracę jako nauczycielka w Avonlea (Ania z Avonlea). Diana zaręcza się z Fredem, Ania odrzuca oświadczyny Gilberta. Zaczyna naukę w collegu. Na ślubie Diany Gilbert pojawia się z niejaką Christiną , chociaż wiadomo, kogo woli ;) (Ania na Uniwersytecie). Ania kończy college i podejmuje pracę nauczycielki w Kingsport, gdzie zmaga się z rodziną Pringle'ów i niesympatyczną panną Brooke (Ania z Szumiących Topoli). Kiedy powraca na Zielone Wzgórze, okazuje się, ze Gilbert jest chory, a wtedy Ania uświadamia sobie swoje prawdziwe uczucia i wszystko kończy się jak powinno (Ania na Uniwersytecie). Jak widać, twórcy całkiem swobodnie wymieszali wątki, sporo pozmieniali (zniknął Robert Gardner, a zamiast niego Ani oświadcza się ojciec Bietki; podczas zmagań z Pringlami Ania i Gilbert byli już zaręczeni itp.) ale całość jest  - mimo zmian - przyjemna i klimatyczna.



Gdyby też Sullivan na tym poprzestał, zachowałabym go w czułej pamięci. Niestety, postanowił powrócić na telewizyjne ekrany 13 lat później z trzecią częścią przygód Ani. Sama chęć ekranizacji jest słuszna i chwalebna, niestety oryginalne fabuły powieści nie wydały się chyba twórcom wystarczająco ciekawe i postanowili dodać co nieco od siebie. A właściwie - zmienić wszystko.

Ania z Zielonego Wzgórza: Dalsze losy / Anne of Green Gables. The Continuing Story (2000) - K. Sullivan jako scenarzysta i producent, S. Scaini jako reżyser

Dalsze losy Ani zostały przez twórców wymyślone. Zachowano tylko imiona niektórych bohaterów, ale fabuła nie ma nic wspólnego z powieściami L.M. Montgomery. Dlaczego nie zdecydowano się nakręcić tego filmu bez nawiązywania do Ani? Wystarczyłoby zmienić imiona bohaterów i nikt by go z cyklem nie powiązał. Niestety oznaczałoby to również znacznie mniejsze zainteresowanie widzów, których przed ekrany przyciągała właśnie Ania. Nie ukrywam, że bardzo mi się nie podoba takie żerowanie na czyjejś sławie oraz przekonanie twórców, że potrafią "poprawić" L.M. Montgomery.

Mamy tu więc Anię i Gilberta, którzy po 5-letnim rozstaniu (on studiował medycynę, ona uczyła w sierocińcu w Nowej Szkocji), wracają do Avonlea. Nie jest to jednak dawne Zielone Wzgórze - Maryla już nie żyje, gospodarstwo się rozpada. Nasza para postanawia przenieść się do... Nowego Jorku, gdzie Gilbert ma medyczny staż, a Ania dostaje pracę w wydawnictwie. Po pewnym czasie znów wracają do Avonlea, ale niestety okazuje się, że film przeniósł bohaterów nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie - wybucha I wojna światowa. Gilbert się zaciąga, następnie okazuje się być zaginionym w akcji, Ania wyrusza jego tropem, pojawiają się jacyś całkiem nowi bohaterowie, Ania zostaje sanitariuszką. W końcu odnajduje Gilberta, wracają (po raz trzeci) do Avonlea i wreszcie mogą żyć długo i szczęśliwie z adoptowanym synkiem Dominikiem...

Przyznam, ze korzystałam z omówienia fabuły na Wikipedii. Nie byłam w stanie obejrzeć tego dzieła w całości, bo mi zęby zgrzytały i zagłuszały dialogi. Może to nie jest zły film, ale ja nie chcę Ani sanitariuszki, chcę Wymarzony Domek, Złoty Brzeg, Zuzannę, Jima, bliźniaczki, Waltera, Shirleya, Rillę...


Częściowo można Sullivana wytłumaczyć tym, że przeniósł w czasie akcję już pierwszego swojego filmu. Książkowa Ania przybyła na Zielone Wzgórze w latach 80. XIX wieku, a filmowa - na początku XX wieku, tak więc całe jej życie toczyło się w zmienionych warunkach. W ten sposób rzeczywiście jej filmowa młodość przypadła na czasy wojny (w książkach były to czasy młodości dzieci Ani).


Trylogia Sullivana odniosła sukces, ale dla głównego twórcy wynikiem tego był... proces. Spadkobiercy L.M. Montgomery pozwali Sullivana, który odmówił wypłacenia im niebagatelnej sumy za prawo do adaptacji "Ani" oraz procentu od dochodu, czego domagali się na podstawie wcześniejszego kontraktu. Sprawę ostatecznie wygrał, ponieważ sąd oświadczył, ze nie ma podstaw, by spadkobiercy musieli wyrażać zgodę (zwłaszcza odpłatnie) na ekranizację powieści.
Moim zdaniem spadkobiercy nie mogli po prostu znieść trzeciego filmu i sumienie ich ruszyło... Może prababka ich zza grobu straszyła. Sullivan zemścił się w każdym razie swoim kolejnym dziełem.

Ania z Zielonego Wzgórza - nowy początek / Anne of Green Gables: A New Beginning (2008) - reżyseria i scenariusz K. Sullivan, produkcja K. Sullivan i T. Grant


Film opowiada losy Ani przed przybyciem na Zielone Wzgórze, wspominane przez Anię ok. 50-letnią (jest już babcią), ale jak to sugeruje tytuł - jest to całkowicie nowy początek.

Powieściowa Ania została osierocona jako 3-miesięczne niemowlę. Opiekę nad nią przejęła najpierw pani Thomas, a kiedy i ta zmarła - pani Hammond. W domu Hammondów Anię traktowano jak służącą do niańczenia dzieci. Ostatecznie oddano Anie do sierocińca, skąd trafiła na Zielone Wzgórze.

W filmie przeszłość Ani okazała się o wiele bardziej zawikłana. Uwaga - dalej są spojlery. Ponieważ film nie ma właściwie nic wspólnego z książką (nawiązuje jednak do poprzednich filmów), naprawdę nie wiecie czego się tu spodziewać... Przyznaję, że nie obejrzałam tego dzieła, przebrnęłam jakieś 20 minut i uznałam, że ten stek absurdów i banałów nie zasługuje, by na niego tracić cenny czas.

Dojrzała Ania, pisarka, której mąż Gilbert zginął w czasie II wojny światowej (sic!), wraca myślami do swojej przeszłości.  Wcześniej bardzo chciała pamiętać rodziców jako zgodne małżeństwo, dlatego sporo o nich wymyśliła, m.in. to, że szybko oboje zmarli. Naprawdę nie tworzyli zbyt udanego związku. Matka była nauczycielką, ojciec nieokrzesanym farmerem (jakim cudem spłodził uduchowioną Anię?), który nieumyślnie zabił swą małżonkę nieostrożnie powożąc wozem konnym. Ania miała wówczas na oko ok. 8 lat. Jej ojciec zbiegł*, a ona trafiła pod opiekę przyjaciółki matki, pani Thomas. Przyjaciółka miała jednak własne kłopoty, jej mąż pił. Kiedy stracił prawo do wykonywania zawodu, rodzina musiała wyjechać. Oddają Anię do miejskiego przytułku, a przeżycia Ani w tym miejscu zostały żywcem ściągnięte z pierwszego tomu Jane Eyre... Następnie trafia do domu teściowej pani Thomas - pani Amelii. I nawet jeśli ta postać jest grana przez Shirley MacLaine, to ja już i tak przestałam być zainteresowana.

* Kiedy Ania trafiła na Zielone Wzgórza, Walter Shirley pisał do Maryli, próbując odzyskać córkę, ale Maryla ukryła jego listy.

Film można obejrzeć na youtube, tylko po co...


W roli małej Ani wystąpiła 14-letnia debiutantka Hannah Endicott-Douglas, a w roli Ani dorosłej - Barbara Hershey

***************

Poza tą po części udaną, a po części nieszczęsną tetralogią Kevin Sullivan stworzył także (tradycyjnie jako reżyser/scenarzysta/producent) animowany serial, emitowany w Kanadzie w latach 2000-2002. Oprócz popularyzowania fabuły "Ani" dołożono mu także aspekt edukacyjny. Dzieciom może się spodobać - ja nie oglądałam i nie planuję, bo niestety wizualnie kreskówka wydaje mi się brzydka i już.


15 lipca 2012

Literatura na ekrany! - Cykl o Ani z Zielonego Wzgórza (cz. 1)

Przez długi czas byłam przekonana, że wersja z lat 80. z Megan Follows to jedyna ekranizacja Ani z Zielonego Wzgórza. Myliłam się - trzy pierwsze (ale nie jedyne) adaptacje  powstały jeszcze za życia L.M. Montgomery


Mary Miles Minter
Pierwsza ekranizacja Ani z Zielonego Wzgórza powstała 11 lat po opublikowaniu powieści, czyli w 1919 r.. Główną rolę zagrała Mary Miles Minter, 17 letnia aktorka, nastoletnia gwiazdka niemego kina. Występowała w 54 filmach, choć jej kariera nie trwała długo (11 lat), zrezygnowała z niej w wieku 23 lat. Miało to związek ze skandalem, w który została uwikłana rok wcześniej. Zamordowany został wówczas 49-letni reżyser, podejrzewano Mary o romans z nim, a jej matkę - o zabicie absztyfikanta córki. Złośliwe plotki w prasie spowodowały, że ex-Anna Shirley zrezygnowała z kariery, ale za zarobione do tego czasu pieniądze żyła w dostatku aż do śmierci w 1984 r.


Ekranizacja nie spodobał się Lucy Maud Montgomery - Ania była w nim inna niż pisarka ją sobie wyobrażała. Niestety nie możemy tego ocenić, gdyż film zaginął. Kanadyjscy pasjonaci "Ani" - Jack and Linda Hutton - poświecili prawie 7 lat, szukając informacji o owym utraconym filmie. Na podstawie odnalezionych klatek filmowych, stworzyli prezentację - z granym na żywo podkładem muzycznym i czytanym z offu tekstem dialogów - która pozwala zapoznać się choć częściowo ze starym dziełem (fragment dostępny na youtube).

Pokaz "Ani" w 1920 r. Po prawej stronie ekranu akompaniatorka.
Źródło
****************


Druga ekranizacja powstała w roku 1934 i tym razem zyskała aprobatę pisarki. Dwugodzinny czarno-biały film (później podkolorowany) nie tylko mocno streszczał, ale i zmieniał fabułę książki. Postać Małgorzaty/Rachel Linde zniknęła, a jej cechy przejęła matka Diany Barry (ją przepraszała Ania na początku pobytu u Cuthbertów). Sama Diana była okrąglutką blondyną, zresztą prawie niewidoczną w filmie. Istotą fabuły stał się właściwie romans (tak, tak!) Ani i Gilberta, którego wzbraniała im Maryla. Samą Anię nieco postarzono - w książce ma 11-lat, a w filmie 14, kiedy przybywa do Cuthbertów (co jest trochę ryzykowne, bo o ile można impulsywne zachowania wybaczyć 11-letniemu dziecku, to niepokoją one u 14-letniej panienki i aż dziw, że Maryla nie zapakowała jej z powrotem do pociągu - ale podyktowane to było pewnie dość dorosłym wyglądem aktorki).

W rolę Ani wcieliła się 17-letnia Dawn Evelyeen Paris, która przyjęła pseudonim... Anne Shirley (wcześniej występowała jako Dawn O'Day) i pod tym mianem była później znana. Sześć lat później wystąpiła w ekranizacji "Ani z Szumiących Topoli".









Film ogląda się miło, choć należy przymknąć oko (najlepiej zamknąć) na niezgodność z oryginałem. Budżet był raczej niewielki, obsada skromna (stąd wielu bohaterów powieści zniknęło z filmu), a i tak ekranizacja stała się nieoczekiwanym hitem, kiedy tylko weszła na ekrany. Ja daję zdecydowany plus za uroczego Mateusza Cuthberta. Film jest obecnie w całości dostępny na youtube.


****************

Po ogromnym sukcesie wersji z 1934 r. kilka wytwórni z Hollywood wyraziło chęć zekranizowania dalszych losów Ani.  Rozważano nakręcenie "Doliny Tęczy", "Rilli ze Złotego Brzegu", "Czarodziejskiego świata Marigold" i "Jane ze Wzgórza Latarni", mówiono o zaangażowaniu Shirley Temple. Ostatecznie powstał tylko dalszy ciąg losów Ani - "Ania z Szumiących Topoli", ponownie z Anne Shirley w roli Ani Shirley. Film wszedł na ekrany w czasie II wojny światowej - w roku 1940.

Niestety nie udało mi się tej wersji obejrzeć - nie mam nawet pojęcia, gdzie jej szukać. DVD brak. W internecie można znaleźć króciutkie fragmenty filmu (np. TU i TU). W recenzjach znalazłam sporo zachwytów, więc naprawdę chętnie przekonałabym się sama, jak też filmowcom wyszła pierwsza ekranizacja tego tomu.


Podobnie jak w książce - dorosła już Ania, zaręczona z Gilbertem Blythem, wyjeżdża na rok (w powieści na trzy lata), by objąć posadę wicedyrektorki szkoły. Przybytek ów mieści się w małym miasteczku, w którym prym wiedzie potężna rodzina Pringle'ów, na czele z wiekową damą Hester Pringle. Rod ów żywi zdecydowaną niechęć do Ani (mieli własnego kandydata na objęte przez nią stanowisko) i stara się jej zatruć życie. Film kończy się inaczej niż książka, więcej tu także dramatycznych wydarzeń i gotyckich klimatów.

****************

W latach 50. powstały aż trzy telewizyjne wersje "Ani z Zielonego Wzgórza" - dwie kanadyjskie i jedna francuska ("Anne de Green Gables", 1957). Pierwsza kanadyjska wersja - z 1956 r. - to musical z Toby Tarnow. Na jego podstawie powstał musical sceniczny, wystawiany w Charlottetown od 1965 r. Dwa i pół roku później powstał drugi film, tym razem z Kathy Willard, oceniany raczej nisko.


Musical z 1956 r.
****************

Kolejne filmy powstały w latach 70. BBC zekranizowało "Anię z Zielonego Wzgórza" oraz "Anię z Avonlea", a Japończycy stworzyli wersję animowaną.

Ania z Zielonego Wzgórza z 1972 r., produkcji BBC, została - o zgrozo - zagubiona. Może się kiedyś odnajdzie, a może taśma została omyłkowo zniszczona, nie wiadomo. Wielka szkoda, bo ludzie, którzy mieli dawniej okazję oglądać film w telewizji, wspominają go bardzo dobrze.


Na szczęście zachowała się druga część - nakręcony trzy lata później 4-odcinkowy miniserial pt. "Ania z Avonlea", który jest ekranizacją zarówno "Ani z Avonlea", jak i "Ani na Uniwersytecie". Oglądałam go początkowo z rezerwą (Kim Braden jakoś mi nie pasuje do roli Anne, a sama produkcja jest bardziej teatralna niż filmowa), a później z rosnącą sympatią. Chociaż nie jest to ekranizacja idealna, dobrze oddaje ducha oryginału. Zdecydowanie wolę ją niż "dalsze ciągi" zekranizowane w latach 80. przez Sullivana, które wysłały Anię na pierwszą wojnę światową, tracąc zupełnie kontakt z pierwowzorem - ale o tym w kolejnym wpisie. Serial dostępny jest na youtube.


Kim Braden jako Ania Shirley
****************

Paradoksalnie najwierniejszą oryginalowi wersją "Ani z Zielonego Wzgórza" jest animowany japoński serial "Akage no An" z 1979 r., składający się z 50 odcinków (każdy trwa 23 minuty). Tworzyli go ludzie, ktorzy obecnie wchodzą w skład Studia Ghibli - co jest dobrą rekomendacją. Reżyserem był Isao Takahata, a grafikiem pierwszych 15 odcinków Hayao Miyazaki.


 CDN

2 lipca 2012

Literatura na ekrany w upalne wieczory


The Moth Diaries to ekranizacja książki Rachel Klein. Powieść o szkole z internatem dla dziewcząt z domieszką gotyckiej grozy. Bez obaw, książkę opublikowano na 3 lata przed pierwszym tomem Sagi Zmierzch, więc przynajmniej nie ma nic wspólnego z tą ostatnią wampirzą falą. Chociaż wampiry się i owszem, pojawiają (chyba - ponoć zależy to od interpretacji). W każdym razie tematyka szkoły z internatem niezwykle mnie kusi (wszyscy już chyba to wiedzą), a i klimaty gotyckie doceniam. Na razie nie udało mi się zdobyć powieści (tłumaczenia nie ma, wiec w bibliotekach brak), wobec czego sięgnęłam po film. Pozytywnie przyciągnęły mnie nazwiska odtwórczyń głównych ról - Sarah Bolger grała córkę Henryka w Tudorach, a Lily Cole m.in. Valentinę w Parnassusie.

Żeńska szkoła z internatem mieści się w rasowym starym budynku - dawniej był tu hotel. 16-letnia Rebecca wraca do niej po ciężkich wakacjach. Jej ojciec, pisarz, popełnił samobójstwo. Powrót do normalności bardzo ją cieszy, ale niestety - coś się jednak zmienia. Do szkoły przybywa nowa uczennica, niepokojąca Ernessa. Trzyma się nieco z boku, ale powoli zaczyna zagarniać dla siebie ukochaną przyjaciółkę Rebeki, Lucię. Czy to tylko urojenia zazdrosnej Rebeki, czy Ernessa rzeczywiście kryje jakieś mroczne sekrety? Dziewczynie, rzecz jasna, nikt nie wierzy, a tymczasem w szkole zaczynają się dziać rzeczy przerażające...

Całkiem niezły pomysł, ale wykonanie niestety już nie. Nie jestem pewna, czy to wina pierwowzoru, bo widziałam już mierne ekranizacje bardzo dobrych książek. Schematycznie zbudowany, mechanicznie odegrany (choć Lily Cole dobra), jednowymiarowe postaci i pospieszny finał, jakby twórcy tez już mieli dość - naprawdę można to było zrobić lepiej, bo sama fabuła jest pociągająca (na plus zaliczam kompletny brak mieniących się w słońcu i kąsających wampirów). Ekranizacja nie weszła do polskich kin i trudno się dziwić, bo jest po prostu słaba. Obejrzałam ją do końca trochę siłą rozpędu (ciężki sobotni upał, poza tępym patrzeniem w ekran niewiele da się robić), a trochę dzięki chwilami obecnemu nastrojowi gotyckiej grozy (groza goniła resztką sił, ale i tak się potem bałam pójść do ciemnej kuchni...). Nagrodzona zostałam finałową piosenką, która przypadła mi do gustu. Ale na książkę nadal mam chęć.


 The Moth Diaries, reż. Mary Harron, Irlandia, Kanada 2011


*******************************************************



Ze Spadkobiercami sytuacja jest odwrotna. Rzadko się to zdarza, ale się zdarza - film podobał mi się bardziej niż książka. Nie uważam, że to dzieło oskarowe (Amerykanie chyba oglądają za mało kina europejskiego, gdzie powstaje sporo rzeczy bez porównania lepszych), ale jednak dobre.

O powieści pisałam TUTAJ, więc nie będę się już powtarzać, treść pozostała ta sama.

Wygładzono jednak wszystkie te elementy, które drażniły mnie w książce (widać nie tylko mnie).
Po pierwsze, Matt King nie jest już mężczyzną o kobiecej psychice i jego reakcje wydają mi się właściwsze dla płci brzydszej, a Clooney zagrał go naprawdę dobrze, oszczędnymi środkami. Po drugie, córki Matta to zwykłe nastolatki - w trudnym wieku, a więc czasem histeryczne, trudne do zniesienia, ale normalne. W książce zachowywały się tak dziwnie, że powinno się je umówić do psychiatry. Swoją drogą, Shailene Woodley grająca Alexandrę jest prześliczna. Po trzecie - mogłam na własne oczy zobaczyć Hawaje, których odbicie w książce było dość słabe. Osobom które nigdy nie były w tym kraju, nie dostarczała zbyt wiele informacji. Film pozwolił poczuć nieco z tej specyficznej atmosfery krainy, która może nie jest rajem, ale tak wygląda.

Jedyny brak, który widzę, to słaba charakterystyka Elizabeth, czyli pogrążonej w śpiączce żony Matta. W powieści była przedstawiona jako kobieta niezwykła, charyzmatyczna, ale jednocześnie marna żona (szczęście małżeńskie tej pary była moim zdaniem mocno dyskusyjne) i zdecydowanie nie najlepsza matka (vide autodestrukcyjne działania Scottie, podejmowane po to, żeby mama doceniła jej "ciekawą" historię). Bez świadomości tych faktów można się dziwić dość niejednoznacznym reakcjom męża i córek na wiadomość o jej bliskiej śmierci. Logiczniej byłoby oczekiwać, że po prostu będą leżeć i płakać.


Spadkobiercy / The Descendants, reż. Alexander Payne, USA 2011

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...