Ach i och! Tyle tylko jestem w stanie z siebie wykrzesać tuż po przewróceniu ostatniej strony "Na plebanii w Haworth". Dawno już żadna książka nie wzbudziła we mnie tak jednoznacznego zachwytu - delektowałam się każdą stroną. Nie potrafię wymienić żadnej jej słabości - ta książka nie ma wad.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska stworzyła arcydzieło i jedyne, co mogę jej zarzucić, to że napisała tylko jedną książkę. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Autorce, to polecam ten artykuł. A jeżeli chcecie wiedzieć WSZYSTKO o rodzeństwie Brontë, to przeczytajcie "Na plebanii w Haworth" - koniecznie.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska stworzyła arcydzieło i jedyne, co mogę jej zarzucić, to że napisała tylko jedną książkę. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Autorce, to polecam ten artykuł. A jeżeli chcecie wiedzieć WSZYSTKO o rodzeństwie Brontë, to przeczytajcie "Na plebanii w Haworth" - koniecznie.
Normalnie nie lubię biografii i ich nie czytuję - autobiografie to co innego. W autobiografii człowiek mówi, o tym, kogo zna najlepiej, czyli o sobie samym. Jeśli nawet kłamie, to i tak czegoś się o nim możemy w ten sposób dowiedzieć. Natomiast interpretacja szczątkowych źródeł, zwłaszcza na temat osoby żyjącej wieki temu, zawsze wydawała mi się mało wiarygodna, a jej rezultat nudny. Tych uwag zupełnie nie można jednak odnieść do biografii rodziny Brontë.
Rodzeństwo Brontë było niepospolite, bez wątpienia. Wystarczy przeczytać rozdział o ich dziecięcym świecie z wyobraźni, który stworzyli w najdrobniejszych szczegółach, zaludnili bohaterami i - dosłownie - żyli w nim przez wiele lat, tak, że był dla nich bardziej prawdziwy niż rzeczywistość. Poza tym uwielbiam powieści sióstr, więc byłam bardzo zainteresowana ich biografią. Jednak zasługą pisarki jest stworzenie świata, który jest niesamowicie żywy, kolorowy i prawdziwy. Po przeczytaniu książki czuję się tak zżyta z jej bohaterami, jak nigdy wcześniej. Do tego - chociaż jest to rzetelna biografia z licznymi odwołaniami do źródeł - czyta się ją jak najlepszą powieść, po prostu nie można się oderwać.
Jeśli jeszcze nie czujecie się zachęceni, to pozwólcie, że Wam przedstawię rodzeństwo Brontë:
Charlotte Brontë (rys. G. Richmond) |
Charlotte Brontë (fot. 1854) |
Charlotte siłą rzeczy wysuwa się na pierwsze miejsce w biografii (zwłaszcza w drugiej połowie), jako że pozostawiła po sobie najwięcej źródeł pisanych - pamiętniki z młodości i późniejszą dość obfitą korespondencję.
Emilie Brontë |
Anne Brontë (rys. Charlotte Brontë) |
Anne była przez wszystkich określana jako łagodna i spokojna. Wiadomo o niej najmniej - urodziła się ostatnia i umarła pierwsza. Cechowała ją najmniejsza wyobraźnia (ale nie najmniejszy talent), swoje książki opierała najmocniej na doświadczeniach własnych. Ponoć "Agnes Grey" jest dość wiernym zapisem jej własnych przeżyć jako guwernantki, zaś jej druga i ostatnia jej książka "The Tenant of Wildfell Hall" oparta jest na smutnym końcu Branwella.
Wreszcie jedyny brat - Branwell. Niezbyt urodziwy, niski i rudy, ale bardzo towarzyski, brylował w pobliskiej gospodzie. Najmniej uzdolniony, nie spełnił się ani na polu literatury, ani malarstwa - nawet pozycji zawiadowcy stacji (sic!) nie utrzymał zbyt długo. Jego ambicje wykraczały znacznie ponad talent, a bezpodstawne zarozumialstwo było nawet większe niż ambicje. Skończył w przykry dla wszystkich członków rodziny sposób, nigdy nie spełniając pokładanych w nim oczekiwań.
Rodzenstwo Brontë (rys. Branwell Brontë) |
Teraz tylko mam problem, co czytać. Tak mocno związałam się ze światem Haworth, że nie mam ochoty przenosić się do innego...
Bibliografia sióstr Brontë:
Charlotte Brontë
Jane Eyre (Dziwne losy Jane Eyre)
Shirley
Vilette (Vilette)
Professor
Shirley
Vilette (Vilette)
Professor
Emilie Brontë
Wuthering Heights (Wichrowe wzgórza)
Anne Brontë
Agnes Grey
The Tennant of Wildfell Hall
Agnes Grey
The Tennant of Wildfell Hall
Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Na plebanii w Haworth, Świat Książki 2010, ss. 512
Znakomita książka, czyta się jak powieść. Mam starsze wydanie.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko mam problem, co czytać. Tak mocno związałam się ze światem Haworth, że nie mam ochoty przenosić się do innego..
OdpowiedzUsuńTo zawsze można sięgnąć po którąś z książek Bronte :)
Witaj w klubie miłośników! jeśli znasz angielski, to wspaniałą, niezwykle bogatą w szczegóły biografię Charlotty napisała pani Gaskell, ta od Północ-południe i Cranford - które też polecam :)
Aaaaaaaa:))) Twoja opinia na temat tej ksiażki to miód na moje serce, bo właśnie wczoraj ją kupiłam!:D
OdpowiedzUsuńProcella - nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńPemberley - właśnie też myślałam o pani Gaskell albo o Thackerayu, tak uwielbianym przez Charlotte (czytałam tylko Pierścień i różę). Z książek sióstr Bronte nie czytałam jeszcze Shirley, Profesora i The tennant of Wildfell Hall, ale chyba żadna nie wyszła po polsku, a mimo znajomości angielskiego pamiętam, ze Agnes Grey czytało mi się ciężko, przez słownictwo i styl epoki.
Paula - ach, zazdroszczę, moja była z biblioteki,ale zamierzam nabyć. No i masz jeszcze całą przyjemność przed sobą :)
Kocham "Wichrowe wzgórza", a "Jane Eyre" dopiero przede mną. Kiedy pierwszy raz dowiedziałam się, że siostry Bronte to córki pastora, niekoniecznie bardzo kształcone to byłam w szoku, jaką musiała mieć wielką wyobraźnię Emilie tworząc ta rozbudowany świat. Zapiszę sobie tę książkę na moją listę oczekujących ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety mam już za sobą wszystkie książki sióstr Bronte, łącznie z tymi, które nie wyszły po polsku (nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt jeszcze nie przetłumaczył i nie wydał świetnego "Tenant of Wildfell Hall"!). Zazdroszczę trochę tym, którzy czytają je po raz pierwszy ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie. Też raczej rzadko sięgam po biografie, ale może, może...
OdpowiedzUsuńPrzyjemnostki - ja Jane Eyre lubię chyba najbardziej. Wichrowe wzgórza mnie zachwyciły, ale to do Jane Eyre wracam, jak mam chandrę. Siostry Bronte rzeczywiście kształcone specjalnie nie były, ale miały wrodzoną inteligencję, wyobraźnię i dar obserwacji. Ale i tak niesamowite jest dla mnie, że w jednym domu się trafiły takie trzy osobowości.
OdpowiedzUsuńProcella - ja właśnie widziałam, że jest ekranizacja The Tennant of... (Tajemnice domu na wzgórzu z 1996 r.) i tak się do niej przymierzam, jeśli nie uda mi się dostać książki w postaci papierowej (nie lubię czytać z monitora).
Milvanna - to nie jest całkiem ciekawe, to jest hiperciekawe :D
Jedno słowo: dzięki! Na pewno to przeczytam, uwielbiam ich książki jak Ty. Az zdziwiona jestem, że tę biografię napisała Polka :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę, sama recenzja już wprowadziła mnie w zachwyt, że jeszcze nie miałam tej pozycji w swoich rękach :)
OdpowiedzUsuńWow! A ten cud-miód stoi grzecznie na półce od paru miesięcy i grzecznie czeka. Ja chcę jakieś wolne!!! Oczywiście nie to, żebym sobie jakąś nogę złamała, ale...
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję, że znalazłam tego o to bloga, a co za tym idzie ową książkę! Przed sięgnięciem po "Wichrowe wzgórza" czytałam to i owo na temat autorki i jej życiorysu i zapragnęłam ogromnie dowiedzieć się więcej na temat powyższej rodziny. Sprawą oczywistą jest, iż o wiele przyjemniej dowiadywać się z książki, aniżeli wyczytywać słowa wyszukane pod hasłem "Bronte". Tak więc, ogromnie dziękuję i zapisuję sobie tytuł książki :) Z chęcią będę tu wpadać
OdpowiedzUsuńKornwalia - proszę bardzo. Pewnie jest mnóstwo angielskich biografii sióstr Bronte, ale chyba żadna nie jest dostępna na polskim rynku. Zresztą, nie sądzę, żeby jakakolwiek mogła być lepsza :)
OdpowiedzUsuńBiedronka - :) Gorąco polecam.
Książkowiec - złamania nogi zdecydowanie NIE życzę, ale czasu na czytanie owszem :) Ja miałam egzemplarz z biblioteki, ale już zamówiłam własny. Wiem, że będę chciała do niej wracać.
OdpowiedzUsuńKasia - bardzo mi Cię miło powitać na moim blogu :)Informacje, które można uzyskać dzięki tej książce zdecydowanie odbiegają (na plus) jakością od tych, które da się wygrzebać z netu. Niebo a ziemia, po prostu :)
Oj, ale kusisz, kusisz! Muszę się rozejrzeć za tym. Jane Eyre uwielbiam od maleńkości.
OdpowiedzUsuńAgnes - kuszę, ale dlatego że warto :)
OdpowiedzUsuń