13 czerwca 2011

Mikołajek z polskiej wsi

Dostałam wczoraj maila z nietypową prośbą - Autorka prosiła o recenzję swojej książki, załączając plik pdf. Przyznaję, że w pierwszej chwili chciałam odmówić: po pierwsze (z egoistycznych pobudek) - nie znoszę czytać z ekranu, po drugie - głupio byłoby mi w takiej sytuacji skrytykować książkę, a ostatnio co polska pisarka, to jej się na moim blogu obrywa. Z drugiej strony - nawet najlepsza książka wydana w małym wydawnictwie i pozbawiona reklamy może przejść niezauważona, bo po prostu nie wyłuska się jej z zalewu publikacji (z ręką na sercu przyznaję - właściwie nie zdarza mi się kupować książek, o których wcześniej gdzieś nie słyszałam, co najwyżej mogę takie przynieść z biblioteki). Poza tym - trzeba odwagi, żeby wydać swoje dzieło na pastwę publicznej recenzji, która nie musi być przecież pozytywna. Z tym dylematem otworzyłam pdf, żeby sprawdzić, ile też sobie liczy stron i...  zaczytałam się.

Łukasz ma naście lat, chodzi do gimnazjum i lekkim tonem opowiada o otaczającej go rzeczywistości. Właśnie ten sposób opowiadania skojarzył mi się z Mikołajkiem: krótkie rozdzialiki, scenki z życia. Tyle że świat dookoła Łukasza wygląda z gruntu inaczej: pijący ojciec, chora matka, bieda. Sytuacja, jakich, obawiam się, nadal wiele wokół nas, a których jednak zwykle woli się nie dostrzegać.

Urzekło mnie to, ze smutna historia nie została napisana w tonie martyrologii. Styl doskonale oddaje sposób myślenia i mówienia nastolatka. Mimo że zwykle nie czytuję książek o takiej tematyce, ta wciągnęła mnie od pierwszej strony. Poza tym - rzecz dosyć rzadka - nadal tkwi w mojej głowie, a niestety wiele pozycji wyparowuje wraz z przewróceniem ostatniej strony.

Mogłabym się do paru rzeczy przyczepić, głównie do zakończenia, które, jak dla mnie, nastąpiło za szybko. Przez to zamiast dramatycznej puenty wywołało u mnie raczej reakcję: "że co, to już?". Styl nie jest idealny, czasami trochę nierówny, ale świeży. Widać, że Wilczyńska potrafi grać językiem. Była to na tyle dobra lektura, że będę z zainteresowaniem wypatrywać kolejnych książek tej Autorki.

Lena Wilczyńska
Obudź mnie we śnie
Wydawnictwo Skrzat 2011
 ss. 88

5 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na półce :) Dostała mi się przypadkiem od wydawnictwa. Cieszę się, że przypadła Ci do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że mi przypomniałaś...jakiś czas temu otrzymałem książkę w pdfie do recenzji i w galimatiasie zapomniałem o niej :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Isabelle i Piotr - myślę, że naprawdę warto dać jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz Ci los, a ja jej nie dostałem:) Książka zapowiada się całkiem ciekawie można dać jej szanse:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...