Pewnego pochmurnego dnia, w mieście Chicago, pod koniec XIX w., pani Josephine Cochran, wdowa, spojrzała za zlew wyładowany brudnymi naczyniami i doszła do wniosku, że po prostu jej się nie chce. NIE CHCE. Że byłoby cudownie mieć jakąś magiczną maszynę, która weźmie te gary i pozmywa za nią. Wzięła kartkę i zaczęła szkicować - tu byłaby komora, nad nią pojemniki z wodą i mydłem... Od kreski do kreski i maszyna nie tylko była zaprojektowana, ale i opatentowana, a potem wyprodukowana. Automaty pani Cochran zaczęły trafiać do restauracji, a dziś jedna, prapraprawnuczka prototypu stoi nawet w mojej kuchni.
No, dobra, może to nie było całkiem tak, z tymi brudnymi garami, niemniej pani Cochran rzeczywiście wynalazła zmywarkę do naczyń. Inne panie w dawnych wiekach radziły sobie równie dobrze z pozostałymi uciążliwościami gospodarstwa domowego, wynajdując pralkę, automaty do czyszczenia kominów, sprawniejsze lampy gazowe, ulepszając termę do podgrzewania wody itp. itd. Podczas kiedy mężczyźni majstrowali swoje fordy, kobiety pracowały nad uczynieniem znośniejszym życia codziennego. Co ciekawe - wiele tych wynalazków poczyniły i opatentowały zwykłe gospodynie domowe. Czasem przesadzały (nie była to wcale domena kobiet, panowie tez wynajdowali rzeczy bezużyteczne) projektując np. "maszynę do krojenia chleba i smarowania go masłem", podczas gdy przyrząd zwany nożem jest znany od wieków, spełnia obie te funkcje równie dobrze i wymaga akurat takiego samego zachodu przy użyciu, jak ów automat.
Kobiety nie ograniczały się wcale do usprawniania własnych prac - miały ogromne zasługi w zakresie projektowania sprzętów domowych (od tarki do gałki muszkatołowej po manekina na suknie, który jednocześnie miał słuzyć do... ewakuacji przez okno w czasie pożaru), wystroju wnętrz (łózko, które po złożeniu zmieniało się w biurko), strojów (wygodniejsze gorsety) i opieki nad dziećmi (przedszkole Montessori, akcesoria do nauczania i... pływająca mechaniczna kaczuszka), ale wynalazły też przedmioty o o wiele szerszym zastosowaniu, od wycieraczki do szyb tramwaju przez kamizelkę ratunkową po ulepszoną konstrukcję mostu.
Z ciekawostek - na początku XX w. po raz pierwszy zaczęto produkować gadżety związane z postaciami literackimi. Było to również zasługą kobiety, a konkretnie Beatrix Potter, która napisała pierwszą niemoralizatorska książeczkę dla dzieci, w dodatku prześlicznie i własnoręcznie ilustrowaną. Podbiła nią serca czytelników do tego stopnia, że w sprzedaży pojawił się wkrótce pluszowy Piotruś Królik, a potem gra planszowa z bohaterami książeczek.
O tych wszystkich kobietach i ich pomysłach (oraz wielu, wielu innych) możecie poczytać w książce Niezwykłe kobiety. Od nalewki na szafranie do latających maszyn. Lojalnie uprzedzam, ze nie jest to pozycja lekka i łatwa. Deborah Jaffe potraktowała temat poważnie, oparła się na rzetelnych źródłach, jednak ubrała całość w nieco zbyt sztywny naukowy język. Trudno się w tej książce "zatopić", ale ja byłam na tyle zainteresowana tematem, że dałam radę, chociaż podczytywałam ją w odcinkach. Zdecydowanie rola kobiet w budowaniu świata w jego współczesnym kształcie jest mocno niedoceniana i warto to zmienić. Kobiety zajmowały się nie tylko bujaniem dzieci w kołyskach - czasem także te kołyski projektowały :)
Czytałam już o tej książce, a twoja recenzja dodatkowo mnie zachęciła. Na pewno ją przeczytam, warto znać takie historie.
OdpowiedzUsuńNa razie przed sobą mam "Portrety Astid Lindgren", potem mam nadzieje będzie ta książka.
Pozdrawiam,
Kass
Zawsze wiedziałam, że kobiety też mają główki nie od parady. :) Szczególnie intrygująco brzmi ten manekin ewakuacyjny, a szczególnie nęcąco - ze względu na permanentny brak miejsca - łóżko dokonujące transformacji w biurko. Przydałoby mi się takie na nowe mieszkanie. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńKass - za kilka dni zrobię na blogu losowanie tej książki, zapraszam do udziału w losowaniu :) A na "Portrety Astrid Lindgren" sama mam ogromną ochotę.
OdpowiedzUsuńNaia - oczywiście, że tak :) Chociaż niektórzy mężczyźni współcześni tym kobietom, próbowali im podkradać pomysły, twierdząc, że to niemożliwe, żeby kobieta sama coś takiego wymyśliła. U mnie transformacja łóżka w biurko by nie wyszła, bo mam notoryczny bałagan i nie chciało by mi się w kółko sprzątać przed złożeniem/rozłożeniem ;)
O proszę, a ja o niej do tej pory nie słyszałam, ale teraz chętnie też bym ją przeczytała. Mam nadzieję, że trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuń