Bardzo podoba mi się ta okładka, bo idealnie oddaje szkicowy charakter tej pierwszej powieści Jane Austen. Lady Susan powstała ok. 1795 r. i za życia autorki nie została opublikowana. Jako kolejne Austen stworzyła w latach 1795-1799: Elinor i Marianne, Pierwsze wrażenia i Susan, które później dopracowała i wydała pod tytułami: Rozważna i romantyczna (w 1811), Duma i uprzedzenie i Opactwo Northanger*.
Powieść ta jest bardzo nietypowa dla Austen.
Po pierwsze - bohaterka.
Zamiast młodego, uroczego dziewczęcia, któremu czytelnicy gotowi są kibicować, mamy wyrachowaną kokietkę, w wieku ok. 35 lat, matkę nastoletniej córki, ale nadal piękną i powabną. Kobieta ta, niedawno owdowiała, bynajmniej nie pogrąża się w rozpaczy po śmierci męża, ale spiskuje, intryguje i korzysta ze wszystkich uroków życia. Zatrzymuje się u rodziny zmarłego męża, gdzie próbuje uwieść brata pani domu, nie bacząc na to, że ma już jednego kochanka. Swoją córkę, Fryderykę - słodką choć zahukaną szesnastolatkę, której nie kocha - stara się wydać bogato za mąż. Protesty córki, która nie znosi swego przyszłego narzeczonego, zupełnie jej nie obchodzą.
Po drugie - forma.
Powieść ma formę epistolarną, całej historii dowiadujemy się z listów wymienianych między bohaterami fabuły - Lady Susan, jej przyjaciółki, jej szwagierki, rodziców tejże szwagierki i innych. Przypominało mi to lekturę "Niebezpiecznych związków", zwłaszcza biorąc pod uwagę charakterek bohaterki. Dobrze się czytało, chociaż początkowo nie mogłam się połapać w ogromnej liczbie panów i pań de Courcy oraz panów i pań Vernon. Minus - taka forma nie pozwoliła pisarce na rozwinięcie swego największego daru - obserwacji. Styl listów dostosowany jest do światopoglądu osoby piszącej, trudno więc oczekiwać w nich typowych dla Austen smaczków życia codziennego i błyskotliwych charakterystyk. Niemniej przewrotny charakter głównej bohaterki został świetnie oddany dzięki konfrontacji listów pisanych przez nią samą i obserwatorów jej zachowania.
Po trzecie - treść.
Przyznam, że zaskoczyły mnie w tej książce wymieniane wprost zdrady, romanse pozamałżeńskie, rozwody i związki z wyrachowania. Niby w innych książkach też można się doczytać podobnych treści (multum ślubów dla pieniędzy, seksu przedmałżeńskiego, znaczy tych... 'uwiedzeń'..., a w rezultacie i nieślubnych dzieci), ale wszystko to jest bardziej w tle, nie dotyczy bezpośrednio głównych bohaterek. Tutaj natomiast wskakujemy w sam środek bałaganu - lady Susan uwodzi nie tylko żonatego mężczyznę dla siebie, ale też cudzego narzeczonego, którego następnie chce ożenić z własną córką...
Ciekawa, choć niestety krótka lektura - polecam wielbicielom talentu Jane Austen.
* Wg Wikipedii.
Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
12 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Cztery lata wierni czytelnicy Jeżycjady odczekali się na przyjazd Magdusi do Poznania. Ja też czekałam. Oczekiwanie dłużyło mi się niemi...
-
To mój najnowszy zakup, długo za mną chodził i wreszcie się skusiłam. Słownik obrazkowy wbrew pozorom nie jest przeznaczony wcale dla na...
Treściowo brzmi bardzo ciekawie, szkoda, że to powieść epistolarna, nie lubię takich.
OdpowiedzUsuńJa może też nie jestem wielbicielką i na początku kręcę nosem, ale potem przywykam ;) A Austen wciągnęła mnie na tyle, że przestałam na to zwracać uwagę bardzo szybko.
UsuńBardzo chętnie przeczytałabym. Sama nie wiem tylko, czy Austen "weszłaby mi" teraz.
OdpowiedzUsuńA czemu by nie weszła?
UsuńNie słyszałam o niej ale bardzo chętnie przeczytam :) Brzmi mega interesująco i tak... odważnie jak na tamte różowe czasy ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że te czasy wcale nie były różowe - ludzie zawsze byli ludźmi, ze wszystkimi wadami, a konwenanse mogły to najwyżej ukryć, a nie zmienić. Ale Austen rzeczywiście w swoich książkach zwykle zwracała uwagę na tę piękniejszą stronę życia :)
UsuńCzytałam :) Bardzo żałuję, że nie ma dalszego ciągu. To, że jest powieść epistolarna zupełnie mi nie przeszkadza. Nie słyszałam niestety o żadnej dobrej kontynuacji.
OdpowiedzUsuń