Gotycka powieść z 1796 r., książka gorsząca panienki w "Opactwie Northanger" Jane Austen - oto moja kolejna klasyczna lektura i kolejna odkryta perełka. Czytadło, ale znakomite.
Matthew G. Lewis
Mnich
1796
Nie wiem, czemu wydawało mi się, ze to będzie historia o duchach. Może przez ruiny na okładce, a może to po prostu pierwsze moje skojarzenie na hasło "powieść gotycka". Tymczasem elementy nadprzyrodzone, choć odgrywają istotną rolę, pojawiają się epizodycznie. Straszą nie duchy, ale zło czające się w człowieku.
Tytułowy bohater, mnich Ambrozjo, to ucieleśnienie cnót chrześcijańskich. Został oddany do klasztoru jako dziecko i tam się wychowywał, w oddaleniu od grzechu, stając się swoistym idolem ludu - mimo, że nigdy nie opuszczał klasztoru, a publicznie pojawiał się tylko, kiedy prowadził mszę w kościele. Każda można rodzina chciała go mieć za spowiednika. Tak było aż do momentu, kiedy pewna kobieta zadeklarowała mu swoją miłość.
Pozostali bohaterowie to dwie pary kochanków: piękna i niewinna Antonia oraz zakochany w niej Lorenzo, a także Agnes - oddana wbrew swojej woli do zakonu, gdzie spotkał ją okrutny los - oraz jej ukochany.
W czasach, w których powstała, powieść musiała być uznawana za głęboko niemoralną. Żądze targające bohaterami opisane są ze szczegółami, podobnie jak popełniane pod ich wpływem czyny. Tego u Austen nie znajdziecie. Wybaczmy autorowi egzaltację, pisał zgodnie z wymogiem gatunku i duchem swoich czasów, a do tego nie miał nawet 20 lat (!). Wybaczmy też przerost fantazji nad wiedzą przy opisywaniu Hiszpanii, w której toczy się akcja (mieszkańcy tego kraju zdumiewająco lubią posługiwać się językiem włoskim ;) ) czy tajników kościoła katolickiego. Wybaczmy, bo powieść po prostu wciąga. Ciemne katakumby czy leśni zbójcy raczej już nie przerażą współczesnego czytelnika, ale opisane wydarzenia nadal poruszają. Pierwsze kilka stron czytałam z mieszanymi uczuciami, wydawały mi się nieco sztuczne, ale od pewnego momentu wsiąkłam w akcję i nie mogłam się oderwać. A zakończenie - moim zdaniem - jest świetne.
Jeśli ktoś chciałby przeczytać, polecam unikać czytania wpisów na Wikipedii i Biblionetce - zdradzają zdecydowanie zbyt wiele. Poza tym z pierwszą recenzją na Biblionetce nie jestem w stanie się zgodzić, ale nie będę się tu wdawać w polemikę, bo musiałabym ujawnić zbyt wiele szczegółów fabuły. No, ale jeśli ktoś uznaje, że długie zdania są męczące dla współczesnego czytelnika, to w sumie nawet nie wiem, czy warto dyskutować.
Z ciekawostek - widać, że Wiktor Hugo, pisząc "Katedrę Marii Panny w Paryżu", inspirował się "Mnichem". Wątek archidiakona Klaudiusza Frollo i jego uczucia do Esmeraldy jest zadziwiająco zbieżny z historią Ambrozja i Antonii.
Powstały dwie ekranizacje "Mnicha" - pierwsza, z 1990 r., ma fatalne recenzje i to wszystko, co o niej wiem. W drugiej, z 2011 r., tytułową rolę zagrał Vincent Cassel. Sądząc po trailerze (tutaj), ma piękne zdjęcia, dlatego chciałabym ją zobaczyć. Myślę jednak, że przeniesienie "Mnicha" na ekran jest niezwykle trudne. Łatwo o popadnięcie w przesadę lub śmieszność albo przeciwnie - o złagodzenie drastyczności wątków, a tym samym zobojętnienie emocji.
Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Cztery lata wierni czytelnicy Jeżycjady odczekali się na przyjazd Magdusi do Poznania. Ja też czekałam. Oczekiwanie dłużyło mi się niemi...
-
To mój najnowszy zakup, długo za mną chodził i wreszcie się skusiłam. Słownik obrazkowy wbrew pozorom nie jest przeznaczony wcale dla na...
Jejku, ile ja już planuję tego "Mnicha" przeczytać. A że uwielbiam Hugo, to jeszcze bardziej teraz mam na to chętkę!
OdpowiedzUsuńZachęcam, nie ma co odkładać lektury :)
UsuńTo była moja lektura na studiach i ogólnie książka robiła furorę jako "jedyna ciekawa lektura", którą większość czytała do późnej nocy, nie mogąc się oderwać. Ekranizację - tę nowszą - chętnie zobaczę.
OdpowiedzUsuńMnie też było ciężko się oderwać. To sztuka napisać czytadło, które po 200 latach nadal wciąga.
UsuńTa książka od dawna leży na mojej półce i dzięki Tobie wreszcie ją przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńWitam. Mam tę książkę i czytałem dawno temu! Zdecydowanie polecam każdemu! Fajnie, że pojawia się u kogos na blogu! Dobrze sobie czasem przypomnieć czy wrócić do tych naprawdę dobrych książek!
OdpowiedzUsuńTak się jakoś składa, że ostatnio książki, które mnie naprawdę zachwycają, powstały przynajmniej pół wieku temu. Jest naprawdę mnóstwo wspaniałych "staruszków" - warto je czytać, zamiast sięgać po same nowości.
UsuńA ja tej książki nie znam... Ale brzmi interesująco. Jeszcze nie czytałam powieści gotyckiej z XVIII wieku :-)
OdpowiedzUsuńJako ciekawostkę warto wspomnieć, że "Mnich" Lewisa przewija się przez ostatnią powieść Joanny Bator "Ciemno, prawie noc". Wprawdzie "Mnicha" nie czytałem, ale jestem coraz bliższy sięgnięcia po tą mroczną lekturę. Leży zakurzona u mnie już stanowczo za długo :)
OdpowiedzUsuńA ja akurat Joanny Bator nie czytałam, choć mam w planach poznać choć jedną jej powieść.
Usuń