Doskonała powieść historyczna. Kryminał, w którym nikt nie jest tym, kim się wydaje. Książka satysfakcjonująca, ale wcale nie łatwa w odbiorze. Spróbuję Wam wyjaśnić, dlaczego czytałam ją przez kilka miesięcy, a od kilku tygodni nie mogę się zebrać do napisania recenzji.
Iain Pears
Którędy droga?
An Instance of the Fingerpost
tłum. Katarzyna Petecka-Jurek
Zysk i ska 2010
s. 739
UWAGA. RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY.
Anglia w XVII w., tuż po restauracji Stuartów, politycznie i religijnie nadal wzburzona. Na uniwersytecie w Oxfordzie w tajemniczych okolicznościach umiera doktor Robert Grove, jeden z profesorów. Podejrzana jest służąca, Sarah Blundy, która podczas parodii procesu (kobieta = czarownica zapewne) zostaje uznana winną. Jaka jest prawda?
Historię poznajemy poprzez relację czterech osób: weneckiego studenta medycyny - Marca de Coli, syna zdrajcy - Jamesa Prescotta, kryptografa - dr Johna Wallisa oraz antykwariusza Anthony'ego Wooda.
W pierwszą relację wciągałam się dość długo (zwłaszcza opisy ówczesnych eksperymentów, doświadczeń na zwierzętach i sekcji zwłok - w końcu narrator jest medykiem - były ciężkie w odbiorze), ale skutecznie. Kiedy w napięciu przeszłam do relacji Prescotta, autor walnął mnie obuchem w głowę z informacją: "Ale to wcale nie było tak, Marco de Cola kłamał". Jakby raz nie wystarczyło - zrobił to ponownie przy kolejnych relacjach. Uprzedzam więc: czytając, do nikogo się nie przywiązujcie i nikomu nie ufajcie. Każdy opowiada to, w co chce, żebyście wierzyli. Większość oszukuje.
Opowieść jest rewelacyjnie osadzona w historii, wyrywa czytelnika z korzeniami ze współczesności i rzuca prosto w świat siedemnastowieczny. Stylizowany język jest bardzo naturalny. Także bohaterowie są dziećmi swoich czasów - przez to mogą być jednak dość trudni w odbiorze. Są też minusy i to one, a nie objętość (prawie 800 stron), sprawiły, że czytałam powieść wyjątkowo długo. O ile dwie pierwsze relacje czyta się dość gładko, z trzecią poszło mi gorzej. Najpierw musiałam przerwać lekturę ze względu na brak czasu, a kiedy po tygodniu do niej powróciłam, okazało się, że wszyscy bohaterowie drugoplanowi (a sporo ich) zaczęli mi się mylić. W dodatku narrator trzeciej części, kryptograf, jest wielbicielem teorii spisków, wszędzie węszy podstępy, podważa każde słowo swych poprzedników i produkuje tak fantazyjne teorie, w dodatku mocno splecione z ówczesną polityką Wielkiej Brytanii, że w pewnym momencie kompletnie się pogubiłam. Na szczęście mozolne brnięcie przez trzecią część zostało mi wynagrodzone w kolejnej. Relacja antykwariusza Wooda rzuca światło na wydarzenia, prostuje zapętlone wątki, a zaskakujące rozwiązania wszystkich zagadek w pełni wynagradzają trudy czytania. Po dotarciu do końca byłam naprawdę zadowolona, że nie poddałam się zniechęceniu.
Polecam gorąco, ale tylko czytelnikom wytrwałym oraz wielbicielom powieści historycznej*. Ci, którzy lubią "kryminały kostiumowe" mogą być zawiedzeni, bo pytanie "kto zabił" często było spychane na drugi plan i właściwie ciężko je uznać za najważniejsze w powieści.
* W powieści występuje sporo prawdziwych postaci, m.in. John Locke, Richard Lower, John Thurloe, Samuel Morland itd., a intrygi inspirowane są rzeczywistymi wydarzeniami (postać Sarah Blundy wzorowano na Anne Green).
Rany, brzmi rewelacyjnie! Czuję się zachęcona - a już myślałam, że w kwestii kryminałów nic dobrego mnie już nie czeka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ooo, to zdecydowanie coś dla mnie! Nie dość, że Anglia, to jeszcze XVII-wieczna, muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Chyba za dużo zdradziłaś w swojej recenzji :(
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to bardzo przepraszam. Staram się raczej nie ujawniać szczegółów, żeby nie odbierać innym przyjemności z czytania. Jednocześnie jednak chcę zapisać swoje wrażenia. Czasem to się chyba wyklucza :/
UsuńJa tak bez związku z kryminałem: pytałem o możliwość dołączenia do Klasyki MC, ale chyba tam nie zaglądasz:(
OdpowiedzUsuńKurczę, zaglądam, tylko zapominam sprawdzać komentarzy pod wpisem "O blogu"... Ech, skleroza :) Zaraz wyślę Ci zaproszenie.
UsuńDzięki:) Może pomyśl o przekierowaniu komentarzy na mail, bardzo pożyteczna opcja:)
UsuńWłaśnie to zrobiłam :)
UsuńFajnie, a ja sobie właśnie zadebiutowałem:)
UsuńBrzmi jak idealna lektura dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJak to, jeszcze tego nie czytałaś? Wydawało mi się to do tego stopnia idealną lekturą dla Ciebie, że byłam pewna, że widziałam ją na Waszym blogu :D Jeśli masz chęć, służę własnym egzemplarzem :)
Usuń