Po pierwsze - okładka jest zachwycająca. W naturze bardziej niż na zdjęciu obok, bo ma łagodniejsze kolory, głębię i miły w dotyku papier. Od czasu do czasu przerywałam lekturę, żeby na nią spojrzeć i pogłaskać :)
Po drugie - treść wzbudziła u mnie mieszane uczucia. Autorka jest bez wątpienia dobrą pisarką, jej stylowi nie można niczego zarzucić - czyta się gładko, ale nie bezmyślnie. W powieści pojawia się - co bardzo lubię - wiele informacji z tak niełatwych dziedzin, jak filozofia, teologia i fizyka kwantowa. Wymagało to od pisarki sporej wiedzy albo czasochłonnych poszukiwań, albo jednego i drugiego. Bohaterka wzbudziła moją sympatię - swoją niekompromisowością przypominała mi Smillę z książki Petera Hoega. Akcja wciąga. Mimo wszystko jednak nie przepadam za książkami, które wychodzą ze stricte realistycznego poziomu, żeby potem rozwinąć się w całkowicie abstrakcyjną akcję (chyba że to książki dla dzieci).
Ariel Manto pisze pracę naukową na temat, który przekracza zdolności mojego zapamiętywania (nie mam egzemplarza książki pod ręką). Tak się jednak dziwnie złożyło, że jej promotor znika, jeden z budynków uniwersyteckich zaczyna się walić, a Ariel napotyka w antykwariacie książkę, która nie ma prawa tam być. "Koniec Pana Y" XIX-wiecznego pisarza Thomasa Lumasa uznawana jest za przeklętą, bo wszyscy, którzy ją czytają, giną. na świecie istnieje tylko kilka egzemplarzy. Tymczasem Ariel dostają ją do rąk własnych i odkrywa drogę prowadzącą do świata umysłów. Czym jest Troposfera - jak się tam dostać, jak przeżyć, i jak uciec? Tego możecie dowiedzieć się z książki.
„Czy Bóg powstał z ludzkich myśli, czy to ludzie powstali z myśli Boga?” Mieszają się w tej powieści kwestie wiary, nauki, miłości, seksu oraz podróży w czasie i przestrzeni na falach myśli. Chciałam ją przeczytać i cieszę się, że mi się to udało, ale nie jest to powieść, do której będę wracać.
Powieść była nominowana w 2008 roku do nagrody Orange Prize for Fiction.
Scarlett Thomas
Koniec Pana Y
The End of Mr. Y
Sonia Draga 2010
Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Cztery lata wierni czytelnicy Jeżycjady odczekali się na przyjazd Magdusi do Poznania. Ja też czekałam. Oczekiwanie dłużyło mi się niemi...
-
To mój najnowszy zakup, długo za mną chodził i wreszcie się skusiłam. Słownik obrazkowy wbrew pozorom nie jest przeznaczony wcale dla na...
Intrygująca lektura, czuję że podobałaby mi się :)
OdpowiedzUsuńRozejrzę się za nią ...
Pozdrawiam