31 grudnia 2010

Podsumowując i postanawiając

Autor: Andre Martins de Barros
Tyle ostatnio podsumowań na blogach, że aż się poczułam zmobilizowana. 

Nie zamierzam jednak liczyć przeczytanych książek ani zobowiązywać się, że przeczytam więcej w roku kolejnym. Przeczytałam tyle, ile mogłam, na ile pozwala mój tryb życia i ile sprawiło mi przyjemność. Jako że przewidywana długość roku 2011 również wynosi 12 miesięcy, podejrzewam, że przeczytam ich z grubsza tyle samo. Parę zobowiązań  chcialam jednak podjąć. 

Zobowiązuję sie wobec siebie samej, ale robię to publicznie, wdrażając tym samym w życie tzw. metodę de Gaulla (ponoć kiedy de Gaulle chciał rzucić palenie, powiedział o tym wszystkim dookoła i potem musiał rzucić, żeby nie było, że słowo de Gaulla nic nie znaczy). 

A więc, ehem ehem, zaczynam.

W roku pańskim 2011 obiecuję solennie:

 1. 
Nie kupować zbyt wielu książek

Tak jest - to nie żart. Główną przyczyną jest konieczność oszczędzania (nie oszukujmy się, gdybym była bardzo bogata, nic by mnie nie powstrzymało od zakupów - pewnie miałabym osobny pokój do ustawiania stosików). 

 
Poza tym jednak przez ostatni rok zgromadziłam na półkach taki zasób nieprzeczytanych książek, że spokojnie starczy mi na cały rok, zwłaszcza, że mam blisko domu trzy nie najgorzej zaopatrzone biblioteki i uwielbiam do nich chodzić. Kupuję książki, które naprawdę chcę przeczytać, nigdy w ciemno, skuszona okładką, dlatego ustawianie tych upragnionych na półce i trzymanie ich tam nieprzeczytanych przez miesiące i lata (podczas których będę kupować kolejne i też je tam dostawiać) jest bez sensu, co właśnie do mnie dotarło. Oznajmiam więc, że wolno mi kupować książki tylko w miesiącach, które mają w nazwie literkę... r. Tak to sobie wymyśliłam :) I, tak, wiem, że będzie ciężko.

2.
Nie zgłaszać się do wyzwań czytelniczych

Wyzwania czytelnicze słuszne są i chwalebne, a do tego jeszcze ciekawe i pouczające. Niestety, ja, primo, i tak się nie wyrabiam w założonym terminie, secundo - na ogół mam wtedy chęć czytać coś zupełnie innego niżby wynikało z wyzwania i tertio - ponieważ książki wyzwaniowe na ogół nie są tymi, które aktualnie mam na półce, kończy się to generowaniem nowych stosików (na starych stosikach).  Rzecz jasna jest to założenie na najbliższy rok - jak już pozbędę się swoich nieprzeczytanych zapasów, mogę znowu szaleć. Dzięki wyzwaniom poznałam m.in. cudowną literaturę amerykańskiego Południa i podejrzewam, że dużo jeszcze takich niespodzianek mogę odkryć w kolejnych wyzwaniach.

3.
Czytać więcej klasyki

Optymalnie byłaby to jedna książka z kanonu na miesiąc, ale bądźmy realistami i nie zakładajmy niczego z góry ;)  Wszystkie te nowości oglądane na Waszych blogach kuszą i mamią, i sprawiają, że nie zostawiam już czasu na książki wydane w poprzednich wiekach. A szkoda, bo kiedy wymieniam książki, które w całej mojej czytelniczej karierze zrobiły na mnie największe wrażenie, to jest to zwykle literatura "z kanonu". Uwzględniam tu też klasykę popularną (to wyzwanie zresztą kusiło mnie specjalnie) - po prostu wszystko, czym zaczytywały się pokolenia od roku 2000 wstecz.


Swoją drogą za komplet klasyki w okładkach autorstwa Coralie Bickford Smith byłabym w stanie popełnić jakąś zbrodnię.

I to by było na tyle... Pomysłów mam jeszcze dużo, ale nie będę przesadzać, bo potem postanowienie sobie, a życie czytelnicze sobie :)

Szczęśliwego roku 2011
zarówno czytelniczo,
jak i na wszystkich innych frontach
 


18 komentarzy:

  1. Ojjj ja również uwielbiam klasykę. W tym roku maltretowałam wiek XIX, teraz z racji podjętych studiów błądzę w okolicach średniowiecza, renesansu, baroku:D
    I mam tak jak Ty-stosy nieprzeczytanych książek leżących na pólkach, podczas gdy ja wciąż kupuję nowe, oczywiście ustawiając je na sam przód nie kończącej się kolejki:P
    Trzymam kciuki za spełnienie postanowień!

    OdpowiedzUsuń
  2. Będziemy Cię pilnować z tym niekupowaniem ;) Powodzenia i do siego roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękne te okładki :) a obietnice niekupowania, albo zmniejszenia ilości kupowanych książek... ech ;) każdy wie jak to jest :D

    OdpowiedzUsuń
  4. i oczywiście najlepszego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie było zdecydowanie łatwiej rzucić palenie niż dotrzymać słowa na ten rok i nie kupować. Złamałam się w kwietniu czy w maju, nie dałam rady

    OdpowiedzUsuń
  6. Też będę się starać mniej kupować w tym roku, ale, nie zobowiązuję się publicznie ;) Za Ciebie będę trzymać kciuki nie tylko jeśli idzie o postanowienia dotyczące nabywania nowych pozycji :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia i wytrwałości w takim razie życzę na ten Nowy Rok :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne te twoje postanowienia, że aż sama bym się pod nimi podpisała :) a z publicznym udokumentowaniem tego świetna sprawa :) serdeczności noworoczne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, no, Kochana do tego wyzwania - Klasyka literatury popularnej (http://klasykaliteraturypopularnej.blogspot.com/) musisz się przyłączyć i już! Ono jest bezterminowe!!! Jak najbardziej łączy się więc z Twoim postanowieniem numer 3 :)

    Ja miałam w zeszłym roku postanowienie niekupowania, a jak to się skończyło, pewnie napiszę w rocznym podsumowaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciuki, bo wiem jak ciężko jest walczyć z nagłą potrzebą zakupu kolejnych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, ja tam nie robię żadnych postanowień, bo i tam mi nie idą...

    A co do kupowania książek w miesiącach z literką R to fajna sprawa, ale ja bym pewnie znalazła wymówkę, żeby to były miesiące w języku angielskim, i wtedy hulaj dusza! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy1.1.11

    Wszystkiego dobrego - pierwsze postanowienie też powinnam wziąć sobie szczególnie do serca.

    OdpowiedzUsuń
  14. Scathach - uwielbiam literaturę XIX wieku :) Pozostałe epoki znam szczątkowo, głównie ze szkoły. Sama z siebie to tylko bardzo lubię Szekspira... A dodawanie nowych książek na wierzch starych stosików to chyba choroba wszystkich moli :) Pozdrawiam.

    Kornwalia - bardzo dziękuje, jakiś biczyk nad plecami bardzo by się przydał ;) Silna wola silną wola, ale nie ma to jak kontrola z zewnątrz.

    Edith - ja już ostatnio próbowałam - chyba we wrześniu obiecałam, że do końca roku nie kupię żadnej książki. Złamałam się dopiero w połowie grudnia (za to na całego), więc i tak byłam twarda :) A okładki cudne, jak je widzę, to od razu łamią mi się wszystkie postanowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia.eire - dlatego nawet nie próbuję się zobowiązywać, że nie kupię nic przez cały rok. To awykonalne, chyba że się przeprowadzę daleko od księgarń i zostanę odcięta od internetu. Ale tych miesięcy z r wcale nie jest tak mało, powinnam wytrzymać :)

    Grendella - u mnie już przepadło, teraz nie wypada się wycofać :)

    Tajemnica33 - bardzo dziękuję, przydadzą się w dużych ilościach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. The_book - świetna jak świetna. Jak się złamię, wszyscy będą mnie palcami...tfu,komentarzami wytykać ;) (żartuję, podejrzewam, że wśród moli spotkałabym się z pełnym zrozumieniem)

    Mania czytania - no nie, ja się tak ładnie zobowiązałam, a Ty już mnie kusisz? I co, mam się złamać już na początku stycznia? :) Ale pomyślę. pomyślę...Rzeczywiście, akurat się dobrze wpisuję, ale najpierw jednak postaram się chociaż częściowo pozbyć moich całkiem nieklasycznych stosów.

    Odcień purpury - oj ciężko jest, ciężko. Od razu mi się zaczęło przypominać, co jeszcze chciałam zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dabarai - no nie, nie trzeba mi było podpowiadać :D Ale r już w marcu, dwa miesiące przecież wytrzymam, prawda? Chyba...

    Aneta - i z wzajemnością :)

    Beatrix 73 - pewnie każdy mól to powtarza... Ale ostatecznie, lepiej przepuszczać na książki niż na ciuchy... przynajmniej brzmi inteligentniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Te okładki są przepiękne. Przecudowne.

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...