Mam doskonały humor. Po raz pierwszy od ponad dwóch tygodni nie musiałam zabrać ze sobą pracy do domu, co oznacza wolny wieczór dziś i całą sobotę, i caaaaałą niedzielę :) Aż mnie roznosi i nie wiem, co ze sobą zrobić. Normalnie weekendy wydają mi się zbyt krótkie, ale jak się przez jakiś czas popracuje siedem dni w tygodniu, to perspektywa trochę się zmienia.
Drugi powód do radości na zdjęciu poniżej. Odwiedziłam w środę antykwariat, w którym nie byłam chyba z pięć lat, bo dawniej nie udawało mi się niczego ciekawego w nim znaleźć. Teraz okazało się, że zmienił się bardzo na korzyść, jest mnóstwo nowych książek, nawet jeśli nie bardzo tanich, to znacznie tańszych niż w księgarniach. Upolowałam dwie, o których marzyłam i popadłam w ekstazę.
Nie dość, że zapłaciłam za nie znacznie mniej niż planowałam, to jeszcze są obie ślicznie wydane i przyjemnie grube. Czeka mnie jakieś 1200 stron frajdy :) Na razie ograniczyłam się do ich oglądania, głaskania i fotografowania, bo jak wiadomo, przyjemność trzeba sobie dozować - gdybym zaczęła od razu czytać, to taka dawka szczęścia mogłaby mnie zabić ;)
Przepiękne książki! :D Chętnie podebrałam obie! Weekendu nie zazdroszczę, bo już od dwóch tygodni siedzę w domu (choroba, której nie mogę się pozbyć), więc pewnie rozumiesz:P Miłego weekendu więc życzę!
OdpowiedzUsuńJakie piękne wydania :) cud miód dla oczu.
OdpowiedzUsuń"Matkę ryżu" ostatnio tylko pogłaskałam w empiku i odłożyłam z powrotem na półkę. Przed świętami jest tyyyyyle wydatków. Czekam na recenzję ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię grube książki. :)
OdpowiedzUsuńA braku pracy w domu szczerze zazdroszczę, bo sama właśnie nad nią siedzę... Tyle akurat musiałam przynieść na ten weekend, że chyba nie dam rady nic poczytać. :(
Uwielbiam książkowe grubaski, czekam na twoje wrażenia :)
OdpowiedzUsuńRobią wrażenie :)! Do grubych książek dużo łatwiej się przywiązać (przynajmniej mi) i zwykle nie lubię, kiedy się kończą ;) Czekam na recenzje! ;)
OdpowiedzUsuńPiękne wydania. Miłego czytania i miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuńHiliko - doskonale rozumiem. Przesada w żadną stronę nie jest dobra. Wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńAneta - prawda? Kupiłabym dla samych okładek, ale na szczęście treść też ciekawa ;)
Przyjemnostki - ja z Matką ryżu też długo zwlekałam, dlatego po prostu nie mogłam jej zostawić w antykwariacie :)
Beatrix - współczuję. Ja pewnie będę siedzieć jeszcze w następny weekend, a ta wizja pozwala mi się jeszcze bardziej cieszyć obecnym :)
OdpowiedzUsuńGrendella - ja też :) Na Wolf Hall przyjdzie jeszcze trochę poczekać, bo poszło do mojej siostry - ja i tak muszę się najpierw zabrać za biblioteczne :)
Szfagree - mnie też :) Najlepsze są grube i jeszcze wielotomowe :)
Milvanna - bardzo dziękuję i nawzajem :)
Ja także należę do fanów grubaśnych tomiszczy i pozdrawiam wszystkich o podobnych zamiłowaniach :)
OdpowiedzUsuńNa "Matkę ryżu" mam od jakiegoś czasu ogromną ochotę i pewnie niebawem ją sobie sprawię (poczekam na styczniowe wyprzedaże/promocje w księgarniach internetowych). Póki co życzę przyjemnej lektury i czekam na recenzję!
obie-dwie superowe, zazdraszczam. Na Matkę ryżu ostrzę pazury już od jakiegoś czasu, a ta druga, wiedomo, must read. Gratuluję
OdpowiedzUsuńAgussiek - pozdrawiam wzajemnie :) Szkoda tylko, że ostatnio zupełnie nie mam czasu, żeby na dobre zatonąć w jakimś opasłym tomie.
OdpowiedzUsuńKasia.eire - :) A jeszcze upolowałam ostatnio w bibliotece "Na plebanii w Hartworth" - nie mogłam uwierzyć swojemu szczęściu. A teraz siedzę nad tymi tomami jak osiołek nad żłobami i nie wiem od czego zacząć ;)