6 grudnia 2010

Szlakiem gwiazd i snów

Susan Fletcher
Alfabet snów / Alphabet of Dreams
tłum. Agata Karolak
MUZA 2008
ss. 333

Czternastoletnia Mitra koczuje w krętych korytarzach Miasta Umarłych wraz z innymi wyrzutkami społeczeństwa. Jest zdana na własne siły. Żeby zapewnić przeżycie sobie i małemu bratu, Babakowi, musi kraść. Ale w każdej chwili nędznego życia, jakie wiedzie, pamięta kim jest. A jest perską księżniczką, która wraz z rodzeństwem uciekła przed bezwzględnymi żołnierzami króla. Nadal ukrywa się przed nimi - to dlatego udaje chłopca. Planuje podróż do Palmiry, gdzie prawdopodobnie schronili się pozostali członkowie jej rodziny. Palmira leży jednak bardzo daleko, starszy brat, wysłany do niej, nie wraca, więc plany te wydają się beznadziejne. Tymczasem okazuje się, że Babak ma niezwykły dar, który może okazać się dla rodzeństwa szansą - albo przekleństwem. Chłopcem zaczyna się interesować potężny mag, a kiedy pewnego dnia Babak znika, Mitra rusza na pustynię, by go odnaleźć. Czeka ją podróż, która odmieni jej los - ale nie tak, jak sobie tego życzy. 

Początkowo fabuła wydała mi się oklepana - kolejna księżniczka-sierotka, która musi wykazać się męstwem... no, prawie jak u Disneya. Jednak szybko okazało się, że nie doceniłam Autorki. Pomysł, który objawia się gdzieś w połowie książki zdecydowanie wygrał moją sympatię. Nie ma smoków, magowie nie są z banalnego gatunku, co to w szpiczastych czapkach i z różdżkami rzucają zaklęcia, a kraina, która początkowo wydawała się "fantastyczna", okazała się mocno osadzona w realiach, nie tylko geograficznych, ale i historycznych. Pewną znaną opowieść udało się Autorce ugryźć od naprawdę nieoczekiwanego końca.

Momentami książka przypominała mi "Córkę czarownic"  Terakowskiej. Łączy je dość podobny sposób narracji, ale przede wszystkim obie są opowieściami drogi: dosłownie - nieustannej wędrówki - i przenośnie - drogi wiodącej do pokory.

Z minusów - mimo opisów, jakoś nie potrafiłam współodczuwać atmosfery z bohaterami. Jestem niepoprawną wielbicielką "W pustyni i w puszczy", czytałam ją kilkanaście razy i za każdym razem "czułam" panujące na pustyni warunki: upał za dnia, ziąb w nocy, piasek po horyzont i dominujące pragnienie. Tutaj tak nie było, ale jest to prawdopodobnie kwestia całkowicie indywidualna.

Podsumowując, bardzo dobra książka, oparta na ciekawym i oryginalnym pomyśle, zgrabnie splatająca historię i wyobraźnię. Warta przeczytania. Podejrzewam, że tzw. targetem jest raczej "młodsza młodzież", ale ja, jednostka pełnoletnia od bardzo dawna, nie narzekałam.

Wyrazy uznania należą się Autorce, która przemierzyła Iran - tereny, na których rozgrywa się powieść. Na własne oczy widziała miejsca, które mnie wydawały się w trakcie czytania zupełnie nieprawdopodobne i zrodzone w jej wyobraźni. Opowiada o tym w posłowiu, bardzo interesującym, w którym wyjaśnia zamysł stojący za książką oraz rozgranicza fakty i fikcję.

Dodam jeszcze tylko, nie zdradzając zbyt wiele, że jest to książka idealna na obecny sezon :)

6 komentarzy:

  1. Przyznam, że czytając początek Twojej recenzji, stwierdziłam, że to już było. Rzeczywiście, temat wydaje się oklepany. Ale przekonujesz mnie swoją notką. Ugryzienie tematu od innej, ciekawej, nieznanej strony bardzo lubię i cenię. I bardzo możliwe, że na "Alfabet snów" się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Milvanna - polecam. Ja na początku powieści czułam się trochę zawiedziona, bo jak to - znowu to samo... Ale okazało się, że wcale nie to samo :) Poza tym sięgnęłam po nią, bo byłam pewna, że napisała ją Autorka "Eve Green" i "Ostrygojadów", ale okazało się, że istnieją dwie Susan Fletcher - Amerykanka (od fantastyki) i Angielka (od "Eve Green") :) Cieszę się z tej pomyłki, bo warto było przeczytać "Alfabet snów".

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi interesująca. Wcześniej nic o tej książce nie słyszałem. Przez porównanie do "Córki Czarownic" mam chętkę na powieść. Zaklepuję do schowka :)

    PS
    Tu Grzesiek z Lunatyka na swoim Googlowym koncie...

    OdpowiedzUsuń
  4. podobieństwo do 'Córki czarownic' to dla mnie bardzo dobra rekomendacja :) nie przepadam za typową fantastyką, ale opis tej książki brzmi interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy10.12.10

    Hmm generalnie to nie są książki w moim typie, ale okładka jest fajna!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Grzesiek - w ogóle ta autorka jest mam wrażenie nie znana w Polsce, a samą książke można kupić w Matrasie za grosze, jakieś 7zł w promocji. Zdumiewające, biorąc pod uwagę jej jakość.

    Varia - to nie jest typowa fantastyka, więc może Ci się spodoba. Mnie akurat "Corka czarownic nie do końca się podobała" - za dużo moralitetu pod koniec, pod tym względem ta była lepsza.

    Podsluch (Pablo? Paweł? Jak właściwie mam pisać, żeby to dobrze brzmiało?) Ona chyba taka bardziej dla kobiet jest, mam wrażenie. Ale okładka ładna, w istocie.

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...