26 stycznia 2015

Mały dramat w cieniu katastrofy

Tytuł kryminału norweskiej pisarki Anne Holt jest tak banalny, że nie mogę go zapamiętać, za to treści z pewnością nie zapomnę. To jest ten typ kryminału, który cenię najbardziej - dramat zwykłych ludzi, bez szalonych psychopatów, hektolitrów krwi, pościgów ciemną burzową nocą, pod wiatr, pod górkę i w ogóle po śliskim, czując na karku oddech szaleńca - rozumiecie sami.

Ten mały dramat, o którym mówię, dokonuje się rzeczywiście "W cieniu zdarzeń", a dokładnie w cieniu zamachu dokonanego przez Breivika, który wstrząsa całą Norwegią. Uwaga narodu skierowana jest na wyspę Utoya, cała policja zaangażowana jest w śledztwo i opanowywanie chaosu, gazety huczą od tragicznych wieści. Tymczasem w rodzinie państwa Mohrów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku - ośmioletni Sander spada z drabiny i ginie na miejscu. Rodzice są w szoku, syn był ukochanym, wyczekanym jedynakiem, choć dzieckiem dość trudnym. Rutynowe oględziny przeprowadza młodziutki, pozbawiony doświadczenia policjant Henrik Holme, który znalazł się na miejscu tylko dlatego, że wszyscy doświadczeni koledzy zajęci byli zamachem. Dostrzega w tym szansę dla siebie - mógłby się wybić, gdyby odkrył coś niezwykłego - i zaczyna drążyć sprawę. Wciąga w śledztwo psycholog Inger Johannę Vik (to główna bohaterka serii składającej się z czterech tomów, ten jest ostatni). Pozornie bezproblemowa rodzina okazuje się kryć jednak pewne sekrety...

Polecam, rzetelnie wciąga, porusza, nie pozostawia niesmaku. Ale nie wybaczę chyba Autorce okropnego "psikusa", jaki wywinęła...

1 komentarz:

  1. Brzmi ciekawie, choć nie lubię zaczynać serii "od środka". Może poszukam pierwszego tomu. :)

    https://booklovinbypas.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...