Mała grupa mężczyzn, z których każdy kryje jakąś tajemnicę, a wśród nich jeden obcy. Zamknięci na niewielkiej przestrzeni, odcięci od cywilizacji stają w konfrontacji z żywiołem. Oto przepis na thriller idealny.
Stefan Mani
Statek
WAB 2010
Rejs z Islandii do Surinamu z międzylądowaniem w piekle. Jeśli próbujesz zaokrętować się na "Per Se", zastanów się. Jeszcze nie postawiłeś stopy na pokładzie, a sytuacja już wygląda źle. Chodzą słuchy, że to ostatni rejs, a po nim firma planuje zwolnienie załogi. Niektórym się to nie podoba, burzą się, przemycają na pokład broń. Inni się nie przejmują, mają poważniejsze problemy - jeden właśnie zakopał na plaży ciało żony, drugi odkrył, że zamiast jego szwagra w załodze znalazł się jeden z najbardziej poszukiwanych przestępców, ksywa Diabeł. Statek traci łączność z lądem, zbliża się potężny orkan, ale największym zagrożeniem jest niestety - drugi człowiek.
Świetny dreszczowiec o nietypowej narracji, prowadzonej w czasie teraźniejszym. Początkowo nie mogłam się wciągnąć (i myliły mi się islandzkie imiona), ale dla równowagi - od drugiej połowy nie mogłam się oderwać. Dość brutalna, "męska" proza, ale najmocniejszym jej atutem jest atmosfera. Bohaterowie są w potrzasku, a zagrożenie potęguje się z każdą stroną. Islandzcy pisarze doskonale potrafią operować mrokiem - to pewnie przez ten ich zimny klimat ;)
Mogę się przyczepić tylko do epilogu. Nie do samego rozwiązania historii, które jest świetne, ale tego, co po nim... Chyba brakuje mi otrzaskania z islandzkimi legendami, żeby w pełni odczytać podtekst. Mimo to - gorąco polecam.
Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
Cztery lata wierni czytelnicy Jeżycjady odczekali się na przyjazd Magdusi do Poznania. Ja też czekałam. Oczekiwanie dłużyło mi się niemi...
-
To mój najnowszy zakup, długo za mną chodził i wreszcie się skusiłam. Słownik obrazkowy wbrew pozorom nie jest przeznaczony wcale dla na...
Ja uwielbiam wszystko co irlandzkie. To obowiązkowa lektura dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńTylko że to Islandia, a nie Irlandia :)
UsuńO, to coś dla mnie! Dodatkowo kuszą te islandzkie legendy...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ale ja tych legend nie jestem do końca pewna, mam jednak wrażenie, że było tam nawiązanie do czegoś, co jest mi kulturowo obce... Chyba w jakiejś recenzji czytałam, że to nawiązanie do legend.
UsuńJuż mi ktoś polecał tę książkę i nawet jej szukałam, ale zapomniałam o niej. Ciągną mnie takie klimaty, fajnie, że o niej przypomniałaś:-)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś islandzki thriller Yrsy Sigurdardottir (język islandzki jest świetny:)) i bardzo mi się podobał, tak więc myślę, że "Statek" też przypadłby mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńCóż za miły blożek. Zapraszam do siebie: www.pochylonanaddzielami.blogspot.com
UsuńSafiree - ja mam Yrsę S. w planach, za to bardzo podobał mi się Indridason :) Mam słabość do Islandii.
UsuńKiedyś próbowałam wygrać tę książkę, ale bez powodzenia. Szkoda, bo bardzo mnie zaintrygowała, teraz tym bardziej.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Stefán Máni odwołuje się do mitologii Cthulhu (stworzonej przez Lovecrafta), a nie do legend islandzkich, ale legend nie znam, więc gwarancji nie dam ;)
OdpowiedzUsuń