4 czerwca 2018

Wyboista droga w kosmos. "Spaceman" Mike Massimino.


Kiedy miałam 7 lat marzyłam, żeby zostać astronautą. Mike Massimino też miał 7 lat, kiedy zaczął marzyć o podróżach w kosmos, bo właśnie wtedy Neil Armstrong postawił stopę na Księżycu. U mnie skończyło się na marzeniach, dla Massimino był to tylko początek długiej, pełnej zwątpień drogi, najeżonej przeszkodami, które wydawały się nie do przejścia, ale ostatecznie uwieńczonej sukcesem. W wieku 40 lat wyszedł na swój pierwszy spacer w przestrzeni kosmicznej.





Obawiałam się, że Spaceman będzie nudną historią naszpikowaną suchymi faktami biograficznymi. Pomyliłam się całkowicie, Massimino porwał mnie ze sobą w zwariowaną, pełną przygód i humoru podróż, po czym finalnie – niemal dosłownie – wystrzelił w kosmos. Fascynująca była ta jego droga, z robotniczej rodziny na Long Island na orbitę. Urodził się w 1962 r. – nie były to czasy, kiedy wszystkie informacje można znaleźć w necie. Skąd mały chłopiec z niezamożnej rodziny miał wiedzieć, którędy ma wędrować, żeby zasiąść w kosmicznej rakiecie? Porzucał swoje marzenie nie raz, ale - mam wrażenie – los sam pchał go wtedy we właściwym kierunku. Nie da się ukryć, pożałowałam, że nigdy nie spróbowałam nawet zmierzyć się z moim dziecinnym marzeniem – w końcu droga, która dzieliła mnie od celu, nie była wcale dłuższa niż ta, która rozciągała się przed małym Mikiem. Na szczęście zostało mi jeszcze kilka marzeń do spełnienia, a lektura Spacemana ogromnie pobudza do działania.

To wspaniała historia determinacji, ciężkiej pracy, pokonywania przeszkód nie do przejścia (wada wzroku!) i pomocy ze strony innych ludzi. Massimino niezwykle ciepło pisze o ludziach, których spotkał na swojej drodze. Otwarcie przyznaje, ze nie wierzy w historie „od zera do bohatera”, w których jednostka dociera na szczyt wyłącznie dzięki własnej ciężkiej pracy. Nie ukrywa, że bez wsparcia nie zaszedłby daleko, zarówno na szczeblach edukacji, jak i podczas szkoleń w NASA, a nawet w trakcie kosmicznego wyzwania, jakim była naprawa teleskopu Hubble’a. 


Spaceman to nie tylko sama biograficzna opowieść, ale także dawka pasjonującej wiedzy na temat historii amerykańskich podróży w kosmos, teleskopu Hubble’a oraz rekrutacji i szkoleń, jakie przechodzą astronauci. Nie mogłam się oderwać, a historię naprawy teleskopu czytałam z wypiekami na policzkach, jak powieść sensacyjną. Bardzo gorąco polecam.

1 komentarz:

  1. Będę poszukiwać tej książki. Recenzja bardzo zachęcająca, też mnie pasjonuje kosmos. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...