Gotycka powieść grozy Matthew Gregory'ego Lewisa z XVIII wieku została zekranizowana przez Francuzów w 2011 r.* W roli tytułowej wystąpił Vincent Cassel.
Gdybym nie czytała powieści, film mógłby mi się spodobać. Niestety, twórcy zbyt daleko odeszli od pierwowzoru, żeby sprostać moim oczekiwaniom. Z powieści bądź co bądź przygodowej zrobili dramat, mocno przykrawając fabułę do tej konwencji. Postawili na główny wątek - mnicha Ambrozja wodzonego na pokuszenie - a i ten przycięli. Ambrozjo błyskawicznie przechodzi od postawy świętości do czynów okrutnych (acz za daleko nie zaszedł, w porównaniu z książką), a walka z namiętnością do Antonii nie zajmuje mu zbyt wiele czasu. Wątek Agnes zepchnięto daleko na drugi plan i skrócono do kilku krótkich scenek. Nieszczęsna Agnes skończyła jednak daleko gorzej niż w pierwowzorze literackim. Jej ukochany w filmie w ogóle nie występuje, nie wspominając prób ratowania biedaczki. Pominięto też cały wątek wyjaśniania tajemnic pochodzenia Ambrozja i nadobnej Antonii (naciągany, owszem, ale dodający jeszcze tragizmu wydarzeniom).
Rozczarowałam się, ale oglądania nie odradzam, bo - jak wspomniałam - moje uczucia spowodowane sa głównie odejściem twórców od oryginału. Film rozpatrywany jako całość jest natomiast całkiem interesujący. Niewątpliwą jego zaletą są piękne zdjęcia i dobre aktorstwo.
Mnich / Le Moine, reż. Dominik Moll, Francja 2011
* Nie jest to pierwsza ekranizacja - wcześniej powstały aż dwie, w 1972 i w 1990 roku.
Powiem, że trudno mi określić po twojej recenzji czy chcę obejrzec, ale mimo wszystko piękne zdjęcia jakie widzę przed oczami z filmu mnie przekonują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdjęcia są bardzo ładne, ta scena z mniszkami na zdjęciu powyżej mnie zachwyciła. Jeśli chodzi o fabułę - polecam książkę :)
UsuńVincent Cassel...
OdpowiedzUsuńMam okropną słabość do tego aktora :) bezwarunkowo go lubię w każdej roli, nawet mnicha. A że tej książki, o której słyszałam co prawda wiele, nigdy w końcu nie przeczytałam, może zastąpię lekturę filmem. Cassel :)
Ja tez uwielbiam Cassela, chociaż tu mi niespecjalnie pasował do roli, bo książkowy Ambrozjo był rosły i urodziwy. I w ogóle książka jest lepsza, ale ja jestem stronnicza, bo uwielbiam gotyckie powieści ;)
UsuńCzęsto tak jest iż nasze literackie i filmowe odczucia znacznie się różnią, tez kilka razy mi się to zdarzyło. Cóż, sądząc z twojej recenzji książka wypada lepiej i od niej też zacznę . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRaczej nie obejrzę. Niezmiernie rzadko coś oglądam, a jeśli już to film naprawdę musi mnie zainteresować.
OdpowiedzUsuń