18 października 2011

Popołudnie w tajemniczym ogrodzie

Zanurzyłam się w poetyckich opisach ogrodu Zawrocia, jakbym zanurzała się w chłodnej wodzie podczas upalnego dnia. Co za cudowna odmiana po ostatnich doświadczeniach z polską literaturą dla pań.


Tego lata, w Zawrociu Hanny Kowalewskiej ukazało się pod koniec lat 90., kiedy motyw otrzymania w spadku (lub dobrowolnej wyprowadzki do) domu z ogrodem na wsi nie był jeszcze tak oklepany. Ale nawet teraz, kiedy co druga bohaterka próbuje odbudowywać swoje życie na łonie natury z zapałem godnym Jana Jakuba Rousseau, książka Kowalewskiej nadal pozostaje oryginalna.

Dwudziestokilkuletnia Matylda, warszawianka o mocno nieuporządkowanym życiu osobistym, otrzymuje w spadku po babce Zawrocie, czyli dom z ogrodem, w pobliżu  prowincjonalnego miasteczka. Jest to o tyle zaskakujące, że owa babka wyrzekła się swojej córki i ani z nią, ani z wnuczką Matyldą nie utrzymywała żadnych kontaktów. Zdumiona Matylda przyjmuje dar, ale próbuje odkryć, jakie motywy mogły kierować jej mało sympatyczną przodkinią - bo raczej nie była to skrucha. Jednocześnie próbuje dojść do ładu ze wspomnieniem babki, z własnym poplątanym życiem, mężczyzną, który czeka na nią w mieście (ale możliwe, że długo czekać nie będzie), z uczuciami do niego, ale i tymi nowoobudzonymi - do Zawrocia.

Autorka jest poetką i to widać. Powieść ma postać monologu wewnętrznego Matyldy, z nielicznymi dialogami. Język jest piękny, melancholijny, subtelny jak akwarela. Opisy ogrodu pozwalają do niego wejść, usiąść pod jabłonią i napawać się zapachem rozgrzanej trawy lub moknąć razem z bohaterką w ulewie. 

Fabuła wciąga. Niby wiele się nie dzieje - bohaterka prowadzi wewnętrzną rozmowę z babką, trochę szpera po domu, trochę rozmawia ze zgorzkniałą ciotką, przepełnioną nienawiścią kuzynką, kuzynem geniuszem lub szaleńcem. Nic tu nie jest proste, łatwe do odgadnięcia, żadnych schematów.

Jeżeli coś mi przeszkadzało, to właśnie bohaterowie - wszyscy są histeryczni i melodramatyczni,  wewnętrznie rozedrgani, okaleczeni przez przeszłość i często pałający nienawiścią do teraźniejszości. Mężczyźni zbyt emocjonalni, jakby w ich męskich ciałach zamknięto kobiecą psychikę. Artyści. Egoistyczny gatunek, za którym nie przepadam. Niemniej wszystkie postacie były ostre, wyraziste, pełnokrwiste, a to rzadkość, którą doceniam.

Początkowo chyba książka była planowana jako zamknięta całość - wszystkie wątki zostały rozwiązane. Powstał jednak ciąg dalszy i z radością po niego sięgnę, żeby móc znów zajrzeć do Zawrocia.

11 komentarzy:

  1. Właśnie takich książek szukam w literaturze kobiecej. A całą Zawrociową serię mam na swoich radarach już od dłuższego czasu:) Coraz bliżej jestem zakupu, choć najpierw postanowiłam sobie przynajmniej w większości uporać się z książkami, które mam na półkach:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno czytałam książkę Katarzyny Michalak "Rok w Poziomce", teraz potrzebuję czegoś co pozwoli na nowo uwierzyć mi w umiejętności polskich pisarzy, więc pewnie pora rozejrzeć się za tą książką. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również z przyjemnością sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Zawrocia podobało mi się Zawrocie właśnie :)
    http://mcagnes.blogspot.com/2010/11/tego-lata-w-zawrociu-hanna-kowalewska.html
    Dom i ogród i las - natura pełną gębą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocieszające jest to, że polska literatura z kobiecą bohaterką i spadkiem w tle, może być dobra. Już kilka dobrych opinii słyszłam na temat twórczości H. Kowalewskiej, więc nie pozostaje nic, tylko po nią w końcu sięgnąć :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Paula - uporanie się z książkami, które mam na półkach, taaaaak. Też mam ten plan i ach, jak bardzo mi on nie wychodzi. Ale się staram. Nawet do bibliotek przestałam chodzić.

    Marietta - ja co próbują czytać reklamowane nowości "kobiece", to kończę ciężko rozczarowana. Są dobre książki z tego nurtu, ale trzeba te perełki wykopać spośród stosów czytadeł.

    Piter Murphy - polecam.

    Agnes - ja bym się na taki spadek też nie obraziła ;) Czytałam Twoją recenzję jeszcze zanim sięgnęłam po książkę, ale mnie nie zraziła ;) Mnie właśnie spodobało się to nakierowanie akcji na przeszłość i na zdecydowanie niełatwą bohaterkę (Aleksandrę).

    Maya - mnie sięgnięcie zajęło ponad 10 lat, bo miałam zamiar ją przeczytać odkąd zdobyła nagrodę. Parę razy miałam w ręku i odkładałam, aż wreszcie nabyłam okazyjnie, chyba w antykwariacie. Cieszę się, że wreszcie się zdecydowałam. A nagroda była - moim zdaniem - zasłużona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też podobało się "Tego lata w Zawrociu" - kolejne trzy części trochę mniej, a część piata dopiero do mnie "jedzie" (kurier dotrze jutro) - ale najlepszą powieścią pani Kowalewskiej jest "Julita i huśtawki". Szczerze polecam! Również tym, którym nie podobały się inne książki tej autorki - "Julita..." jest... inna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Zawrocie, choć najlepsza jest część pierwsza, najbardziej porusza, mój egzemplarz stoi na półce cały pozakreślany;

    mnie, w przeciwieństwie do zaczytAni, najmniej podobała się książka "Julita i huśtawki" - po przeczytaniu, sprezentowałam ją koleżance, która bardziej doceniła tę powieść;
    widać - ilu czytelników, tyle gustów:)

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, "Julita" jest inna, mroczna trochę, tajemnicza...
    Ja polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ZaczytAnia, kultur-alnie, Agnes - jak widać, każdy czytelnik ma o Zawrociu i wartości poszczególnych tomów inną opinię, więc nie omieszkam sama przeczytać i zobaczymy, jak mi się spodoba - nie omieszkam poinformować o tym na blogu.
    Julitę i huśtawki też mam w planach, bo w jakimś wywiadzie z autorką czytałam (o ile dobrze pamiętam), że uważa ją za najlepszą swoją książkę. Kowalewska przekonała mnie do siebie na tyle, że chętnie przeczytam wszystkie jej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  11. czytałam całą serię :)

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...