12 września 2012

Bardzo dobra wymówka

Ostatnio nie mam czasu na pisanie na bloga, a co gorsza - w ciągu następnych kilku tygodni pewnie będę się pojawiać rzadko. Nie obrażajcie się i nie porzucajcie mnie :) Mam bardzo dobrą wymówkę.


Kilka dni temu spadło na mnie niespodziewane szczęście zorganizowania ślubu w pięć tygodni. Własnego ślubu. Decyzja była niespodziewana nawet dla samych zainteresowanych (kredyt mieszkaniowy z dopłatą = ślub dla pieniędzy, heh ;) ). Dobrze, że lubię wyzwania, bo inaczej usiadłabym i rozpłakała się rzewnie już przy próbie znalezienia wolnego terminu w usc. Okazuje się, że cały naród wpadł na pomysł wzięcia ślubu w październiku. Przy tym dysponujemy bardzo ograniczonymi finansami, więc rozwiązanie typu - iść do salonu i zakupić suknię za 4 tysiące - odpada. Zresztą styl a la księżniczka nie bardzo mi odpowiada. Jakby jeszcze było za prosto, to mogę dorzucić, że szczęśliwy narzeczony od 5 dni leży z temperaturą niemal 40 stopni... Położył go bakcyl, a nie wizja utraty wolności, niemniej trudno prowadzić w tym stanie przygotowania pełną parą.
To co, wybaczacie mi?

34 komentarze:

  1. A pewnie. Jak to my żonaci mawiamy: "Dlaczego ktoś ma mieć lepiej ode mnie?" :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczamy! Pięć tygodni to niezłe wyzwanie, ale dacie radę :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nigdy nie chciałam mieć wielkiego wesela, więc organizacja jest ułatwiona :)

      Usuń
  3. Gratuluję, wymówka pierwszorzędna, pięć tygodni to rzeczywiście niewiele czasu, ale w perspektywie masz cztery kąty, więc powodzenia i czekamy za zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia, bo dużo pracy przed Tobą :) mam nadzieje, że wszystko się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybaczamy i gratulujemy ;) Liczę na fotorelację :D
    Piękna wiadomość! Będę czekać jak zawsze na kolejne wpisy (albo przejrzę jeszcze sobie troszkę archiwum bloga).
    Pozdrawiam i szczęścia życzę (i wytrwałości)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znajdziemy fotografa, to i fotorelacja będzie :)

      Usuń
  6. Oj, zorganizować wszystko w pięć tygodni to prawdziwe wyzwanie. Jak szykowałam w cztery miesiące i mi się wydawało, że to bardzo mało czasu ;-) Tak więc powodzenia i mocnych nerwów Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to skromny ślub, bardzo małe przyjęcie po, więc myślę, że damy radę, chociaż parę miesięcy na pewno dałoby mi większy komfort psychiczny.

      Usuń
  7. Trzymam kciuki za powodzenie w przygotowaniach, taka szybka organizacja czasem przynosi dużo lepsze efekty niż wielomiesięczne kombinacje alpejskie:). A powód nieobecności blogowej jak najbardziej uzasadniony i bardzo pozytywny:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak :) Stresowałabym się przez rok, a tak się muszę szybko uwinąć i będzie z głowy ;)

      Usuń
  8. Łoł łoł gratulacje!!!
    A po co Ci sukienka za 4 tysiące, nie żartuj nawet. Kostiumik jakiś ładny i wsio. Nie ma co szaleć :)
    Życzę trzymania nerwów na wodzy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kostiumik to może nie, będzie sukienka i do tego biała, ale bardzo mało ślubna. Właściwie całkiem nieślubna i jak na tę okazję to bardzo tania :) Właściwie zaoszczędziłam te 4 tysiące, czy to znaczy, że mogę je teraz wydać na książki? :D

      Usuń
  9. No, to powodzenia! :)
    Pamiętam, ja zakupiłam sukienkę na allegro, za 400 zł. Na pohybel salonom! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej nie zwiedzałam salonów ślubnych, więc teraz mnie to trochę uderzyło, że NIE DA SIĘ uszyć prostej, minimalistycznej sukienki ślubnej za mniej niż 4 tysiące. Im prostsza tym droższa... No a za określenie "ślubna" dolicza się +50%.

      Usuń
  10. Wybaczamy!:)
    Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie dobrze :)
    Takie przygotowania to nie koniec świata, coś wiem na ten temat :)

    Oczywiście gratuluję kredytu, choć bujanie się z nim, to nic przyjemnego, ale... na swoim będziecie, a to już COŚ :)

    Życzę Wam dużo, duuuużo szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Pewnie że nie koniec świata. Ślub na wariata ma swój urok i gdyby nie choroba T., która rozkłada wszystkie plany na łopatki, pewnie cieszyłabym się bardziej.

      Usuń
  12. Pewnie, że tak! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Podanie, opłata skarbowa (80zł), dwa zdjęcia i się zobaczy, nie ma łatwo ;)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zdjęcia mają być ślubne czy panieńskie? :D

      Usuń
  14. Po pierwsze - gratuluję!
    Po drugie - podziwiam! 5 tygodni? Mnie przygotowania zajęły rok z okładem a ileż przy tym zjadłam nerwów, to moje ;) Ale najwięcej zachodu zajęły formalności kościelne, reszta jakoś poszła, więc spokojnie, bez stresu, dasz radę i zdążysz ze wszystkim :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze - dziękuję :)
      Po drugie - jeśli miałaś ślub kościelny i wesele, to na pewno miałaś dużo więcej przygotowań. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo już teraz mi się wydaje, że jest tego sporo. Ale jesteśmy na dobrej drodze (a tygodni już tylko 4). Własciwie to zaczęłam się cieszyć, że nie mam więcej czasu, bo rok takiego stresu, to by mnie wykończył ;)

      Usuń
  15. Oczywiście wybaczamy :) Wymówka bardzo dobra ;) A na swoim będzie chyba więcej miejsca na książki? Powodzenia w przygotowaniach! Ja w drodze do pracy mijam chyba z 6 salonów z sukniami ślubnymi, ale ŻADNA mi się nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak mnie :) Mnie się podoba kolekcja MaxMary i Very Wang, ale to całkiem poza moimi możliwościami finansowymi - raczej takie do pomarzenia. Po przymierzeniu trzech całkiem niebrzydkich sukien w salonie ślubnym stwierdziłam jednak, że to nie moja bajka... Może na starość będę żałować, że nigdy nie odegrałam królewny, ale trudno. Sukienka już jest, krótka, niezbyt ślubna, ale bardzo ładna :)

      Usuń
  16. Małżeństwa dla pieniędzy podobno są najtrwalsze :P
    Wybaczamy i życzymy szczęścia :-)

    OdpowiedzUsuń

Winter is coming... Tym razem w komiksie.

Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...