Udało mi się tydzień temu dodać wpis-widmo, bardzo Was przepraszam. Nie było moim celem zaintrygowanie czytelników taką tajemniczą formą - samego tytułu bez treści poniżej. Tak się jakoś ostatnio zdarza, że kiedy zabieram się za coś w złudnym przekonaniu, że dziecię śpi i mogę zjeść/wziąć prysznic/wypić coś gorącego/napisać notkę na blogu, Eliza wyczuwa to i natychmiast otwiera oczy, a potem otwiera też paszczę i wydaje głos... I nie daje zbyt szybko kolejnej szansy ;)
A miało być o tym:
Okładka nie najgorsza, bo do treści pasująca, ale moim zdaniem niewystarczająco piękna, jak na tak uroczą treść. Wcześniej nie miałam przyjemności z panią Brooks, a przyjemność jest to niewątpliwa i powiadam Wam, że warto. Ja zamierzam sięgnąć po kolejne jej książki. Rzadka sztuka napisać powieść, która będzie jednocześnie łatwa w czytaniu, niezwykle wciągająca i do tego głęboko satysfakcjonująca. Odłożyłam ją po przewróceniu ostatniej strony z przekonaniem, że odbyłam podróż, w którą warto się było wybrać.
Pisarka zabiera czytelnika na wyprawę przez wieki, śladami tajemniczej Księgi - a kiedy mówię "śladami", mam dokładnie to na myśli. Ilustrowana hagada, stara księga żydowska, nosi na sobie ślady poprzednich właścicieli, a nawet samych twórców - tu plamka, tam włosek - a główna bohaterka powieści, Hanna, próbuje z nich odczytać jej dzieje. Nie do końca się to jej udaje, bo może korzystać tylko z pomocy naukowych, a nawet najnowocześniejsze badania DNA włosa całej prawdy nie powiedzą. Za to czytelnik, nieograniczony przez czas i przestrzeń, zostaje przez Autorkę zabrany w szaloną podróż przez pół tysiąca lat - od współczesności, przez ogarnięte wojną Sarajewo, XIX-wieczny Wiedeń, XVII-wieczną Wenecję, dalej i dalej w przeszłość aż do momentu powstania księgi. Jednocześnie jest to podróż po kulturach i wyzwaniach, bo w historii żydowskiej księgi wplątani byli nie tylko Żydzi - chrześcijanie oraz muzułmanie odegrali bardzo ważne role.
Nie spodziewajcie się sensacji w stylu "Kodu Leonardo da Vinci", nie ma tu żadnych pościgów ani wyrafinowanych zbrodni, dużo za to ludzkich dramatów, bo kolejni opiekunowie Księgi lekko nie mieli.Tu wojna, tam wojna, a na okrasę prześladowania religijne... Dużo zwykłego ludzkiego okrucieństwa, równie dużo - bohaterstwa. Polecam.
Niepoprawna wielbicielka "Alicji w Krainie Czarów", zawyża poziom czytelnictwa, folguje nałogowi, uprawia tsudoku i hoduje dwa małe mole (książkowe). Poprzednia nazwa bloga (Jedz, tańcz i czytaj) zdezaktualizowała się - mam dzieci, nie mam czasu na nic, ale nadal czytam. Zamiast spać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Winter is coming... Tym razem w komiksie.
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
To mój najnowszy zakup, długo za mną chodził i wreszcie się skusiłam. Słownik obrazkowy wbrew pozorom nie jest przeznaczony wcale dla na...
-
Nadciąga zima – długa, mroźna i niebezpieczna. Legendy mówią o tajemniczej trującej mgle, która się wtedy pojawia, jakby głód i krwiożercz...
-
No, rok to był, że hej, ten 2013. Działo się tyle, że czuję się jakbym od ostatniego Sylwestra przeżyła co najmniej 10 lat. Dokładnie rok te...
Och, czytałam, mam bardzo podobne wrażenia do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńO, takiej lektury mi potrzeba! Jakoś wcześniej nigdzie nie zwróciłam uwagi na tę książkę, więc dziękuję za cynk:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!